tag:blogger.com,1999:blog-31575277759257198692024-03-13T03:23:52.643+01:00 Eat clean and do exercise......czyli jak ja to robię i co o tym sądzę. Ponadto trochę eksperymentalnej kuchni, humoru, dobrych rad cioci Agi i mnóstwo innych, dobrych rzeczy.roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.comBlogger76125tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-77215610013358627542014-03-26T17:47:00.001+01:002014-03-26T17:47:37.874+01:00Autorytety....<div style="text-align: justify;">
No właśnie, jak to jest z tymi auotorytetami? Za kim powinniśmy podążać, a czyje zdanie nie powinno wywierać na nas wpływu? Chodzi mi konkretnie o autorytety w kwestii treningów, diety i szerokopojętego healthy lajfstajlu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dla mnie autorytet to ktoś, kto kilka lat wykonuje daną czynność i prócz wiedzy teoretycznej, posiada także tę praktyczną, nabytą dzięki swojemu doświadczeniu i nauce na własnych błędach. Nijak nie trafia do mnie opinia osób, które ćwicząc pół rok czy rok, udzielają rad, jak wykonywać dane ćwiczenia albo jak dobrać trening pod kątem uzyskania konkretnego typu sylwetki (wat?!). </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko zaczyna się od tego, że ludzie lubią sobie skracać drogę do celu i słuchają wybiórczo - najczęściej tego, co chcą usłyszeć i tego, co jest dla nich wygodne. To samo dotyczy inspirowania się zdjęciami. Zauważcie, że na większości fanpejdży jako inspiracje możemy znaleźć głównie zdjęcia dziewczyn, które są po prostu chude i coś tam sobie ćwiczą, ale mięśnia to ja tam nie widzę. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu musi się podobać wytyrane kobiece ciało, ale ja te wątpliwe inspiracje widuje na fanpejdżach blogów, które zdecydowanie są naszpikowane wpisami o treningu z ciężarami. I nie chodzi o różowe hantelki. Nie chcę generalizować, bo zdarzają się wyjątki, które się już jakiś czas temu określiły i są konsekwentne, zmierzam do tego, że dużo ludzi, którzy na siłowni stawiają dopiero pierwsze kroki - żeby była jasność, dla mnie pół roku czy rok to nie jest wystarczający czas, żeby nabyć odpowiednią wiedzę i doświadczenie - staje się autorytetami w dziedzinie fitnessu i ogólnie w temacie treningu siłowego. Moim zdaniem taka osoba sama jeszcze nawet nie wie, że nie robi tego wszystkiego dobrze. Technika w teorii i praktyka są od siebie bardzo oddalone, a to oznacza, że trzeba trochę tego złomu przerzucić, zanim zacznie się udzielać rad. A tak naprawdę, i tak większości dziewczyn marzy się takie..</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-SRiyNKTwpJs/UzL5MkWSN2I/AAAAAAAAApo/VIPNS00c-I8/s1600/zgadzam-sie-.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-SRiyNKTwpJs/UzL5MkWSN2I/AAAAAAAAApo/VIPNS00c-I8/s1600/zgadzam-sie-.jpg" height="320" width="185" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
...a nie takie ciało:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-BABDIcKg83Y/UzL5p4jD0kI/AAAAAAAAApw/0gHIi0k8yZc/s1600/fitlt3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-BABDIcKg83Y/UzL5p4jD0kI/AAAAAAAAApw/0gHIi0k8yZc/s1600/fitlt3.jpg" height="320" width="206" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Takie zbłąkane owieczki piszą więc do, powiedzmy, blogerki siłowej, że tak się wyrażę, ona mówi im co mają robić i wtedy od razu zaczyna się popłoch, bo one nie chcą wyglądać jak ten babochłop na drugim zdjęciu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ogólnie na razie mniej jest blogerek, które rzeczywiście znają się na rzeczy, a jeśli same się nie znają, to przyznają się do tego, że ktoś im w osiągnięciu tego sukcesu pomaga. Bez niepotrzebnego huraoptymizmu i słodzenia. To mi się podoba. Takich blogów ciągle szukam i ciągle jest mi mało. Więc jak znacie jakieś blogi, na których baby robią robotę, dajcie znać w komentarzach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-9405408349686231732014-03-09T16:30:00.000+01:002014-03-10T18:07:51.715+01:00Dlaczego przegrywamy ze słodyczami?<div style="text-align: justify;">
Mogłoby się wydawać, że odpowiedź jest dość prosta - bo mamy za słabą wolę i jesteśmy miękkie. Po części to prawda. Bierze się to jednak stąd, że kobiety bardzo często cierpią na różnego rodzaju zaburzenia odżywiania, które podszyte są problemami natury psychicznej. Istnieją zaburzenia, które bezpośrednio zagrażają naszemu życiu i takie, które nam to życie skutecznie utrudniają i pogarszają jego jakość. Jako kobiety jesteśmy narażone na bardzo silną presję otoczenia, ponieważ jesteśmy stworzone do wielozadaniowości. Praca, studia, utrzymanie domu, wychowanie dzieci a ponadto trzeba jeszcze jakoś wyglądać. No i wypadałoby znaleźć chwilę na swoje pasje, żeby się nie cofać w rozwoju i od czasu do czasu zrobić coś dla siebie. W takiej atmosferze ciągłego poczucia obowiązku, pośpiechu i zmuszania się do czegoś, jeśli już uda nam się chociaż z częścią tych wszystkich misji pomyślnie uporać, nasz mózg wręcz upomina się o to by zostać nagrodzonym za cały wysiłek. Moim zdaniem wszystko zaczyna się od tego w jaki sposób większość z nas jest wychowana - chyba każda z Was zna system kar i nagród. Nie wiem, jak Wy, ale ja już od momentu kiedy byłam czegokolwiek świadoma (czyli od dosyć wczesnego dzieciństwa), za dobre uczynki dostawałam nagrodę, za złe - karę. Proste i logiczne. Zazwyczaj nagroda ta była w formie jakiegoś smakołyku lub drobnego upominku, ale najczęściej był to właśnie batonik lub lizak, bo 'byłam grzeczna i posprzątałam klocki'. Przez te kilkanaście lat, właśnie taki wzorzec utrwalił się w mojej psychice i do tego jestem przyzwyczajona. Na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że nawyki, które pielęgnowane są od dzieciństwa mają ogromny wpływ na nasze dalsze życie i często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo nas ukształtowały. Człowiek wbrew pozorom jest bardzo prostym stworzeniem, którą w dużej części rządzą instynkty i przyzwyczajenia, a wszystko to odbywa się w sferze podświadomości. </div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Idąc tym tropem dochodzimy do konkluzji, iż słodycze traktujemy właśnie jako nagrodę, dodatkowo są pyszne i tym bardziej kojarzą nam się z czymś przyjemnym. Tak więc, po długim dniu w pracy, trudnym egzaminie lub ciężkim treningu, kupujemy sobie coś pysznego, bo przecież nam się należy, za te wszystkie wysiłki i stresy. I chociaż we wszystkich innych dziedzinach życia jesteśmy tak bardzo zmotywowane, słodycze ciągle krzyżują nam plany. Bo na przykład ja, kiedy zjem coś słodkiego wcześniej obiecując sobie, że tego nie zrobię, nie czuję się ani trochę lepiej. Czuję się nawet gorzej, bo znowu nie udało mi się być konsekwentną i fair wobec siebie. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam jednej sprawdzonej rady na to, jak sobie z tym poradzić, ale może zamiast tych przeklętych słodyczy lepiej kupić sobie coś innego? Może jakiś pięknie pachnący żel pod prysznic, świeczkę o zapachu czekolady lub jakiś inny drobiazg, który sprawi nam radość? Co Wy na to, jakie macie sposoby na radzenie sobie z ochotą na słodycze?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img src="http://www.geekalerts.com/u/Box-of-Chocolate-Candles1.jpg" height="239" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czekoladkę...? ;D</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
P.S. Ten post to owoc 'niezobowiązującej' pogawędki z Fitblogerką, miło wieczorem pogawędzić o czymś przyjemnym ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.geekalerts.com/box-of-chocolate-candles/" target="_blank">źródło</a></div>
</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-1993707045451938022014-03-06T10:56:00.000+01:002014-03-06T11:07:46.259+01:00Jedzenie w Niemczech.<div style="text-align: justify;">
W ostatnim poście, który opublikowałam milion lat temu obiecałam, że następnym razem napiszę parę słów na temat jedzenia w Niemczech. Chciałabym, aby były to pozytywne opinie, ale niestety na chceniu się kończy, ponieważ zarówno jakość, jak i smak większości rzeczy, które jadłam pozostawiał wiele do życzenia. Zdarzyło się kilka miłych zaskoczeń, ale nie zrekompensowało mi to ogólnego złego wrażenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznijmy od podstawy żywienia 90% ludzi czyli od pana Chlebka. W Niemczech jest mnóstwo rodzajów chleba i podejrzewam, że jeszcze dużo czasu zajmie mi wypróbowanie wszystkich, chyba że poddam się wcześniej, bo co jeden, to gorszy ;) Jak na razie przerobiłam pumpernikiel, który święci triumfy na półkach, bo o ile w Polsce jest dość drogi, w Niemczech można go kupić za niewielkie pieniądze (umówmy się, że nie mam na myśli niewielkich pieniędzy w przeliczeniu na złotówki, bo moim zdaniem nie ma to sensu, jeśli jest się tam dłużej), a im tańszy tym lepszy skład, jak wynika z moich obserwacji. Jako że na początku nie spałam na pieniądzach, zależało mi by najeść się 'po taniości' i przy okazji nie wyhodować tyłka, który żyje własnym życiem. Z tego więc powodu, podstawą mojego śniadania do pracy był właśnie owy pumpernikiel. Bynajmniej nie były to dwie skromne kromeczki, a jak wszyscy wiemy za dużo błonnika = równa się kłopoty, dalej nie będę Was wtajemniczać. Pewne skutki spożywania tego rodzaju pieczywa zmusiły mnie więc do zmiany poglądów, co mogę skomentować następująco: 'Zamienił stryjek siekierkę na kijek'. Uwierzcie mi, chleb tostowy nawet najbardziej pełnoziarnisty to wróg i tego należy się trzymać. Serio. W międzyczasie zdążyłam spróbować również chleba na zakwasie, który chlebem na zakwasie był tylko z nazwy, bo następnego dnia mogłam wybijać nim okna; chleba 'swojskiego', który miał całą tablicę Mendelejewa w składzie, aż byłam pod wrażeniem, że w jednym bochenku można tyle zmieścić; zdarzały sie jakieś epizody z pszennymi kajzerkami, aż w końcu trafiłam, na mogłoby się wydawać Świętego Graala, mianowicie <b>chleb białkowy</b>, zawierający dużo białka i i mało węgli. Oczywiście w porównaniu z tymi wszystkimi wytworami piekarskiej ułańskiej fantazji było to najlepsze rozwiązanie, jednak wiadomo, w nadmiarze wszystko szkodzi, zwłaszcza jeśli zawiera większość mąki z warzyw strączkowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przejdźmy do kolejnej rzeczy, na której się zawiodłam. <b>Mięso </b>w Polsce też nie grzeszy jakością, ale na przykład, jeśli w Niemczech chcemy kupić kurczaka powiedzmy tylko na zupę, prawie wcale nie ma on cycków. Kurczak 'zwykły' natomiast jest tak napompowany, że prawdopodobnie świeci w nocy. Kolejną ciekawostką jest to, że indyk jest tańszy niż kurczak, a jedno i drugie i tak nie ma smaku. Wołowiny nie miałam okazji jeść, ale jeszcze wszystko przede mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak mięso to i wędliny, których po prostu boję się jak ognia. Naprawdę chciałam dać im szansę, ale kiedy na opakowaniu chudej polędwicy drobiowej zobaczyłam syrop glukozowy w składzie, zatkało mnie. O mortadelach i innych wynalazkach nawet nie ma co gadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img src="http://cdn2.getyourguide.com/img/tour_img-120062-48.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://cdn2.getyourguide.com/img/tour_img-120062-48.jpg" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Strasznie zawiodłam się także na przyprawach, które są albo bardzo drogie albo strasznie kiepskiej jakości. Wszystko zawiera glutaminian sodu oraz środki zapobiegające zbrylaniu i wilgoci. Kupiłam na przykład cynamon z dyskontowej serii w jednym sklepie i niestety jego aromat jest dość słaby i trzeba dużo wsypać, żeby było go czuć, tak jak lubię. Ziół prowansalskich, których używam nałogowo, nie mogłam znaleźć w małym opakowaniu, a aż 1 kg słoik nie jest mi potrzebny, więc na pewno w przyprawy zaopatrzę się w Polsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponadto spotkałam się z obranymi bananami w folii i gotowanymi burakami w folii. A w puszce można tutaj kupić wszystko, nawet najbardziej wykwintne potrawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo takich nieprzyjemności znalazło się miejsce i na miłe rzeczy. Pierwszą rzeczą, z której jestem zadowolona jest dostęp do nabiału bez laktozy - można tu dostać wszystko od mleka, przez serki, sery aż po czekoladę, więc w końcu mogłam zjeść sobie owsiankę z mlekiem albo waniliowy serek homogenizowany, który od zawsze jest moją słabością.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skoro już jesteśmy przy mleku, dokonałam przełomowego odkrycia - ryż do gotowania na mleku. Kojarzycie na pewne ryżowe desery Belriso? Właśnie coś takiego możecie zrobić sami w domu jak macie ten ryż. Wspominała o nim również <a href="http://www.fitblogerka.pl/2014/03/mleczny-ryz-prawie-paleo.html" target="_blank">fitblogerka</a> i rozpływała się w zachwytach, więc możecie mi wierzyć na słowo :) Wydaje mi się, że jest to taki ryż, jak do risotto, czyli <b>arborio, </b>więc jeśli ktoś jest fanem tej przekąski, polecam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo podoba mi się też to, że owoce egzotyczne, które w Polsce są dość drogie, tutaj można kupić w przystępnej cenie, także miałam okazję zjeść moje ukochane mango i melony. O owocach fitblogerka również wspominała, z tego co pamiętam, więc chyba coś jest na rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To by chyba było na tyle z mojej strony. Macie jakieś doświadczenia z niemieckim jedzeniem? Chętnie posłucham narzekań ;p</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-13300785031780365692014-02-15T21:03:00.001+01:002014-02-15T21:03:14.460+01:00Córka marnotrawna powraca.<div style="text-align: justify;">
Powraca po dwóch miesiącach. Pisząc tego posta odczuwam dreszczyk emocji, serio. Mam mieszane uczucia, ponieważ nie wiem, jak zostanie on odebrany po tak długiej nieobecności na blogu. Powiem szczerze, że rozważałam nawet zamknięcie bloga, ale szkoda mi tego wszystkiego. </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-1na5DEooalQ/Uv_GlLqUV5I/AAAAAAAAApU/mIcBqjtsau4/s1600/keep-calm-and-be-welcome-back.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-1na5DEooalQ/Uv_GlLqUV5I/AAAAAAAAApU/mIcBqjtsau4/s1600/keep-calm-and-be-welcome-back.png" height="320" width="282" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.meadnewspaper.com/wp-content/uploads/2014/01/keep-calm-and-be-welcome-back.png" target="_blank">źródło</a> </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc, oto jestem :D W tej chwili, jak już pewnie wiecie z fanpejdża, mieszkam i pracuję w Niemczech. Jakoś tak fajnie się złożyło, że od Fitblogerki dzieli mnie ok. 5 km, więc oprócz chłopaka (bo pojechałam z nim) mam tu kogoś znajomego, więc nie ma tragedii. Oczywiście tęsknię za rodziną i moimi kotami, ale w końcu musiałam zacząć zarabiać. Najwyraźniej w Polsce nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem, jak zwykł mawiać Kiepski Ferdynand. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To tyle ze spraw prywatnych, jeśli chodzi o treningi i jedzenie, sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Mianowicie, jeszcze zanim tu przyjechałam, planowałam zapisać się na siłownię razem z Gosią, ale na razie nie doszło to do skutku, więc na robienie przysiadów ze sztangą jeszcze sobie poczekam. Przy okazji chciałam ogłosić wszem i wobec, że po 3 miesięcznym odwyku od treningów i diety redukcyjnej oraz spuchnięciu (czyt. spasłam się z deczka ;), nie boli mnie już kolano. Za to bolą mnie inne rzeczy, ale to nic groźnego. Mam taka pracę, która po tak długiej przerwie z powodzeniem zastępuje mi treningi - zajmuję się kontrolą jakości przednich szyb samochodowych. I cały szkopuł tkwi w tym, jak wygląda kontrola takiej szyby. Zacznijmy od tego, że jedna waży 14 kg. Musimy ją z chłopakiem zdjąć ze stojaka ( jeśli zaczynamy nowy kontener, który jest mojego wzrostu, bardzo ciężko jest wyjąć z niego szybę, komuś kto tak, jak ja ma 157 cm wzrostu), postawić na stole, umyć jedną stronę, obrócić, umyć drugą stronę i z powrotem odłozyć na stojak. To wszystko powtarzamy ok. 270 razy przez 8 godzin, więc możecie sobie tylko wyobrazić, jaki mam workout ;] To jeden powód, dla którego nie chodzę jeszczę na siłownię. Drugi jest z nim związany - po dniu pracy, a po tygodniu tym bardziej, jestem tak obolała, że nawet po moich najbardziej hardkorowych treningach tak nie było. Wyhodowałam sobie takie barki, że czasem jestem skonsternowana jak patrzę w lustro ;) No i nauczona ostatnimi doświadczeniami, wolę nie ryzykować i nie przeginać, bo nie mieć znowu kontuzji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do miski - jest dobrze, a nawet bardziej niż dobrze. Jako, że teraz sama decyduję, o tym co włożę do garnka, nie mam problemu z jedzeniem syfiastego jedzenia. Sama gotuję, jem mnóstwo warzyw i staram się szukać najmniej przetworzonego chleba. Czasem pozwolę sobie na coś słodkiego i jest mi z tym świetnie :) Tak samo jak z treningiem, w diecie też nie zamierzam narzucać sobie stalowego rygoru od samego początku. Staratuję z całkiem wysokich węgli i mimo wszystko zaczynam powoli wracać do formy, co bardzo mnie cieszy i tym bardziej motywuje do dbania o siebie. Swoją drogą, dopiero teraz jestem w stanie naprawdę ocenić, na ile zmieniłam swoje przyzwyczajenia i czy naprawdę zmieniłam tryb życia, czy nie była to tylko fanaberia. I wiecie co? Jestem usatysfakcjonowana i dumna z siebie, że mi się udało :) to chyba wszystko na dzisiaj, mam nadzieję, że strasznie tęskniliście i nadal mnie kochacie ;p W następnym poście powiem trochę o jedzeniu, wiem, że zdubluje ten temat z fitblogerką, ale mam kilka wniosków na ten temat i chciałabym się z Wami tym podzielić. Do następnego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-84379700659699851512013-12-17T14:11:00.001+01:002013-12-17T14:12:14.796+01:00Lajtowe Święta.... <div style="text-align: justify;">
...czyli kilka pomysłów na to, by spodnie po świętach nadal pasowały :) Domyślam się, że jest to rzecz, która niejednej z Was spędza sen z powiek. Ktoś, kto wymyślił kojeność Święta----> Sylwester kierował się jakimś kiepskim poczuciem humoru. Nam, kobietom zależy na tym, aby na imprezie sylwestrowej prezentować się i czuć pięknie, a po kilkudniowym obżarstwie świątecznym wzdęty i opuchnięty brzuch nam to po prostu uniemożliwia. Nie chodzi mi jednak o to, żeby tylko z powodu wyjścia na imprezę nie nażerać się, jakby jutra miało nie być. Wiem po sobie, że za każdym razem jak futrowałam na Wigilii i później ile wlezie, to potem przez najbliższy tydzień albo dłużej gorzko tego żałowałam i obiecywałam sobie, że więcej nie wepchnę w siebie tyle jedzenia, w dodatku tak ciężkostrawnego. No bo nikt mi nie wmówi, ze bigos albo sałatka z majonezem należą do lekkich dań. W związku z tym w zeszłym roku przemyciłam kilka małych, sprytnych modyfikacji do dań, które znalazły się na moim stole wigilijnym. Nie do wszystkich, ale kilka udało mi się zmodyfikować po swojemu. Może kilka z tych pomysłów sie Wam przyda i sprawi, że sukienka na Sylwestra będzie leżeć idealnie nawet po świętach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Wspomniana sałatka jarzynowa - ja zanim dodam do głównej miski majonezu, odkładam trochę niedoprawionej do mniejszej i dodaję do mojej sałatki jogurt naturalny z musztardą, solą i pieprzem. Niebo w gębie :) Teraz nie jem nabiału, ale wybiorę zło konieczne, bo chodzi o to, żeby zjeść to co lubimy, ale w lżejszej wersji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Ryby - moim hitem jest ryba po grecku z duszonymi warzywami, nie smażę jej tylko przykrywam startą marchewką, papryką i cebulką wymieszaną z koncentratem pomidorowym i przyprawami, następnie dolewam odrobiny wody lub bulionu, trochę oleju i duszę w piekarniku w naczyniu żaroodpornym. Wszystkim smakuje, nie tylko tym na diecie. Jeśli Wasze rodziny nie tolerują na święta niczego co ma związek z dietą, możecie przygotować osobną porcję dla siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Przyprawy - tu nie będę się rozpisywać, wszędzie gdzie tylko możecie ładujcie tyle kminku i majeranku, ile się da, ponieważ to, że wspomagają trawienie, nie jest wyssane z palca. Dodatkowo, profilaktycznie po obfitym posiłku można napić się herbatki miętowej, na pewno nie zaszkodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Alkohol - w wielu domach nie ma świąt bez wieczornych drinków. Jeśli już zamierzacie pić jakiś alkohol, niech to będzie czerwone wino wytrawne lub półwytrawne. Świetnie pasuje do potraw i, tak jak zioła, wpomaga proces trawienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Mięso, wędliny - nie wiem jak u Was, ale u mnie zawsze na święta piecze się mięso w kawałku w ramach wędliny. Kiedyś, zanim zrobiłam u mnie w domu rewolucję w kwestii przygotowywania potraw, moja mama wkładała kawał mięsa do brytfanki, zalewała olejem i w sumie to je w tym piekarniku smażyła. Po rewolucji mięso uprzednio nasmarowane marynatą z oleju i przypraw wkładam do brytfanki, nalewam wody i piekę je, polewając co jakiś czas powstałym sosem, żeby nie wyschło. Uwierzcie mi, o niebo lepiej smakuje, a i tłuszcz nie cieknie po brodzie jak kiedyś.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Nieśmiertelny bigos - nie mówię tu o bigosie wigilijnym, bo to raczej postna kapusta z grzybami, ale prawdziwy bigosik bez mięska nie istnieje. I bez boczku oczywiście. I kiełbasy podsmażonej na tłuszczu z boczku i wrzuconej do bigosu. Smakuje dobrze, ale pamiętam, że potem trawiłam to w męczarniach jak anakonda. Więc jeśli już bidżis musi być na bogato, to albo jedno albo drugie. Kiełbasa, boczek i słoninka to nie jest dobre połączenie. Ja dodaje pokrojony w kostkę karczek i trochę kiełbasy. Też robi robotę i wszyscy są zadowoleni :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z mojej strony to tyle. Na temat kutii i innych typowo wigilijnych potraw się nie wypowiem, ponieważ u mnie w domu tego nie ma. Pierogów i ciast nie odchudzę, bo to by była profanacja ;) Barszczyk z uszkami też jest super, więc nie mam się do czego przyczepić. I najlepsza rada ze wszystkich: <b>NIE PRZEJADAĆ SIĘ!</b> Pamiętajcie, że jak pasek trzeszczy i błaga, zeby go poluzować, zróbcie to, ale nie po to, żeby dalej jeść ;D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-_C1lc9W4an0/Uq-v7bAV0GI/AAAAAAAAAo4/-e_jc9LEGOQ/s1600/holiday-fat-weight-gain-eat-christmas-season-ecards-someecards.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="178" src="http://4.bp.blogspot.com/-_C1lc9W4an0/Uq-v7bAV0GI/AAAAAAAAAo4/-e_jc9LEGOQ/s320/holiday-fat-weight-gain-eat-christmas-season-ecards-someecards.png" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście wszystkie Wasze rady są mile widziane w komentarzach. Może też macie sposoby na to, by troszkę odchudzić tradycjne świąteczne dania?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Tymczasem życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt, cudownych prezentów pod choinką, miłego czasu spędzonego w gronie najbliższych i przede wszystkim odpoczynku i braku stresu! Hoo, hoo, hooo! Merry Christmass! </span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-43352986207594222952013-12-09T16:06:00.000+01:002013-12-09T16:09:15.800+01:00Sprostowanie mojego udziału w akcji DSSNZ. <div style="text-align: justify;">
Nie wiem czy ktoś zauważył czy nie, ale przestałam publikować posty na temat mojego udziału w naszej akcji blogowej. Uważam, że powinnam powiedzieć, dlaczego tak się stało, ponieważ po pierwsze chcę być z Wami szczera, po drugie utnę ewentualne zjadliwe komentarze na ten temat. W poprzedniej notce dotyczącej akcji wspomniałam o moich kontuzjach i zmianie treningu na lżejszy. Miałam nadzieję, że to pomoże i nie będę musiała całkowicie rezygnować z treningów siłowych. Niestety rozkraczyłam się na amen i póki co mogę o siłówce zapomnieć. U lekarza na razie nie byłam i jeszcze trochę sobie poczekam na tę wizytę, ale poprosiłam o poradę kompetentną osobę i dowiedziałam się, że na chwilę obecną moja aktywność fizyczna powinna się ograniczyć do basenu, by nie nadwyrężać kolana, pleców i barków, ale też do końca nie rezygnować z ruchu i się nie zastać.. Dodatkowo powinnam chodzić na masaże i korzystać z zabiegów w kriokomorze. Ponadto powinnam zacząć suplementację hydrolizowanym kolagenem lub 4flex/Animal Flex. Co do basenu i suplementów, na pewno zastosuję się do rady, z resztą finansowo może być ciężko, ponieważ są to drogie zabiegi, ale podobno basen i odpoczynek powinien pomóc. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co do diety, dostałam zalecenie, by wrócić do mojego podstawowego zapotrzebowania kalorycznego i spożywać więcej, niż dotychczas, tłuszczu. Podsumowując - mam chwilowo wakacje i czas na to, żeby zadbać o swoje zdrowie. Kiedy już dojdę do ładu i wznowię treningi, na pewno nie popełnię już tych samych błędów co teraz, żeby uniknąć w przyszłości takich sytuacji, bo naprawdę wcale nie skaczę z radości, wiedząc, że nie muszę ćwiczyć. Mało tego, mam na to wielką ochotę, ale należy mi się odpoczynek ;)</div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-6OljICOZ124/Up_SikAWz3I/AAAAAAAAAoQ/JaooSZNznDc/s1600/recovery1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="247" src="http://2.bp.blogspot.com/-6OljICOZ124/Up_SikAWz3I/AAAAAAAAAoQ/JaooSZNznDc/s320/recovery1.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://danicee.com/wp-content/uploads/2012/06/recovery1.png" target="_blank">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do diety, nie zamierzam porzucić mojego stylu życia ani ponownie osiągać wagi młodej orki. Nadal planuję odżywiać się w taki sposób jak do tej pory, wg zaleceń będę jeść trochę więcej (mam wejść na podstawowe zapotrzebowanie energetyczne), ale ciagle będą to zdrowe posiłki. I żeby całkowicie nie rezygnować z udziału w akcji, pomyślałam, że mimo wszystko mogłabym wrzucać posty z moim jedzeniem, więc mniej więcej co tydzień możecie spodziewać się jakiegoś fotomenu. Możliwe, że znajdzie się tez kilka łatwych i szybkich przepisów. Podoba Wam się taki pomysł? Dajcie znać w komentarzach, bo mam już całkiem sporo materiału na takie posty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-66502881029999949232013-12-05T01:36:00.000+01:002013-12-05T02:20:07.016+01:00Nie garb się! Czyli jak stałam się szczęśliwą posiadaczką 'Koordynatora postawy'.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu, z okazji zbliżających się świąt wybraliśmy się z chłopakiem na poszukiwanie prezentów świątecznych. Zazwyczaj takie zakupy robimy w galerii jednego z marketów, tak też uczyniliśmy tym razem. Zawsze jak tam jesteśmy, robimy również mały wypad na market, po trochę spożywczych rzeczy, zawsze przy okazji odwiedzamy też dział sportowy. Jako że ostatnio mój chłopak z powodu trybu pracy zaczął się garbić, postanowił kupić sobie coś, co pomoże mu temu zapobiec. Takie coś znaleźliśmy w markecie, za niewielką cenę, bo kosztowało tylko 19 złotych. Po wstępnym obejrzeniu i informacji, że produkt jest 'unisex' wzięliśmy jedną sztukę na próbę. Opakowanie prezentowało się następująco:</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-9wKtMhyLEcI/Up_C3VpARHI/AAAAAAAAAn4/ypwAtlAyTTQ/s1600/prod.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-9wKtMhyLEcI/Up_C3VpARHI/AAAAAAAAAn4/ypwAtlAyTTQ/s320/prod.jpg" width="240" /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-cwBmJ2RK21Q/Up_C305nD0I/AAAAAAAAAn8/ncqkBGsm-oY/s1600/tyl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-cwBmJ2RK21Q/Up_C305nD0I/AAAAAAAAAn8/ncqkBGsm-oY/s320/tyl.jpg" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym bardziej więc, sugerując się posturą tego pana na zdjęciu i brakiem informacji na temat rozmiaru, stwierdziliśmy, że na pewno będzie to na niego dobre. Po powrocie do domu przyszedł czas na wielkie mierzonko i okazało się, że mój chłopak mógłby to na siebie założyć, ale chyba tylko na nogę, ponieważ pas, który powinien się znajdować na brzuchu jak na obrazku, u niego znajdował się gdzieś na wysokości pach. O szelkach i stelarzu z tyłu nawet nie wspomnę.... Tym oto sposobem dostałam to cudo w spadku ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zanim jednak sama wypowiem się na temat działania, napiszę Wam co ma do powiedzenia producent.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>'Koordynator postawy: zaprojektowany, aby korygować postawę przy użyciu 12 krążków magnetycznych umieszczonych <b>wzdłóż </b></i>(tak, błąd ortograificzny aż bije po oczach, ale cytuję literka w literkę ;p) <i>kręgosłupa oraz <b>wzdłóż</b></i><i> linii pasa. (...) Koordynator należy nosić pod odzieżą, a to znaczy, że można go używać w pracy na spacerze i w czasie relaksu' </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Dodatkowo na opakowaniu widnieją ostrzeżenia, by nie nosić tego w pobliżu komputerów, nie stosować, jeśli ktoś ma rozrusznik serca, kobiety w ciąży też nie mogą tego nosić.<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz czas na moje wrażenia. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był komfort noszenia. Nie jest z tym tak źle, można porównać do obcisłego, trochę niewygodnego stanika. Dziewczyny wiedzą, o czym mówię. Najbardziej obawiałam się, że szelki będą się wrzynać i obcierać skórę pod pachami, a bardziej dokucza pas na brzuchu, ale tylko wtedy, kiedy mając to na sobie się garbimy. Czyli prawdopodobnie cała filozofia polega na tym, że musimy chodzić prosto, żeby było wygodnie, zawsze to jakiś sposób. O działaniu tych magnesów nic jeszcze nie wiem, wątpię też, żeby miały one jakieś szczególne znaczenie, ale ja w ogóle jestem bardzo sceptycznie nastawiona do takich wynalazków i sama bym sobie tego raczej nie kupiła. Generalnie, uważam, że nie były to pieniądze wyrzucone w błoto, bo dla osób takich jak ja, które nie mają poważnych problemów z wadami postawy jest to całkiem fajny wynalazek. Ja zakładam to podczas sprzątania lub gotowania, kiedy zazwyczaj się garbię lub kiedy siedzę przed komputerem i jak się czymś zajmuję, to nawet nie czuję koordynatora (hehe) na sobie. Po kilku dniach zauważyłam również, że nawet kiedy go nie zakładam, automatycznie staram się trzymać prosto, więc noszenie go wyrabia u mnie nawyk chodzenia i siedzenia z prostymi plecami. Różnica 'z' i 'bez' nie jest spektakularna, ale na pewno zauważalna. Zrobiłam zdjęcia porównawcze i tak to się właśnie prezentuje: </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-vZ_9ALlbzk4/Up_Cxd4ocpI/AAAAAAAAAn0/9i_wkr6Mr30/s1600/plecy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="http://4.bp.blogspot.com/-vZ_9ALlbzk4/Up_Cxd4ocpI/AAAAAAAAAn0/9i_wkr6Mr30/s400/plecy.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak widzicie, sylwetka wygląda zupełnie inaczej, koordynator wymusza zachowanie naturalnej krzywizny kręgosłupa, a w takiej pozycji człowiek aż inaczej wygląda, jakieś 5 kilogramów mniej, więc to też pozytywny aspekt. Na pewno mi to nie zaszkodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując - jeśli ktoś chce odrobinę poprawić swoją sylwetkę niewielkim kosztem, polecam udać się do kerfura lub innego marketu i kupić sobie to cudo, nie zbiedniejecie i skorzystacie :) Zapobiegawczo świetnie się nadaje, ale ktoś z większą wadą postawy powinien zainwestować w coś z wyższej półki, najlepiej w sklepie ortopedycznym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Ktoś z Was ma coś takiego?<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-43003143629106837492013-11-30T14:15:00.001+01:002013-11-30T20:21:07.889+01:00Era retuszera.<div style="text-align: justify;">
Pokażę Wam dzisiaj kilka zdjęć. Możliwe, że część z Was już je widziała. Nie chodzi o to, że okdryłam Amerykę, bo wszystkie doskonale wiemy, na czym polega tworzenie zdjęć do gazet i kampanii reklamowych. Wiemy to, ale i tak dajemy się nabrać, nawet ja, a uważam się za w miarę rozsądną i inteligentną. Pokazuję te zdjęcia nie po to, żebyśmy się teraz zaczęły dowartościowywać jak jeden mąż kosztem Kim Kardashian czy Scarlet Johanson. Chciałabym tylko, żebyście za każdym razem, kiedy macie problem ze swoim cellulitem, grubymi udami i resztą ekipy kompleksów, przypomniały sobie o tych zdjęciach. Poza tym ja, jak i Wy raczej nie należymy do tych sławnych, a i tak jesteśmy wobec siebie bardzo krytyczne, więc po części wcale się nie dziwię, że zdjęcia sławnych kobiet, zanim trafią do magazynu, są retuszowana, często za zgodą samych zainteresowanych. Nie wiem, czy dobrowolnie wystawiłabym się lwom na pożarcie.... Retusz to jedna z nieodłącznych części tego biznesu, tak już chyba musi być, a ta sama kobieta w wersji gazetowej i w wersji codziennej to dwie różne rzeczy i proszę sobie to zapamiętać i powtarzać jak mantrę :D A teraz uwaga, uwaga, bo będą zdjęcia.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-o_74D_oFE0Y/UpnjEkQXizI/AAAAAAAAAmg/fFcgRgp2C6Y/s1600/kate.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-o_74D_oFE0Y/UpnjEkQXizI/AAAAAAAAAmg/fFcgRgp2C6Y/s320/kate.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-YH8FtXCwBaw/UpnjEh_MYMI/AAAAAAAAAmc/-TE-_ZQEoyA/s1600/kesha.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="http://1.bp.blogspot.com/-YH8FtXCwBaw/UpnjEh_MYMI/AAAAAAAAAmc/-TE-_ZQEoyA/s320/kesha.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-LzeHnivSbic/UpnjExMgqCI/AAAAAAAAAmk/J9rAGU_VvmQ/s1600/kim.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="316" src="http://1.bp.blogspot.com/-LzeHnivSbic/UpnjExMgqCI/AAAAAAAAAmk/J9rAGU_VvmQ/s320/kim.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Bb8ULk7kBn4/UpnjFtjkRQI/AAAAAAAAAmw/Rcj_jthd-ok/s1600/lauren.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="294" src="http://4.bp.blogspot.com/-Bb8ULk7kBn4/UpnjFtjkRQI/AAAAAAAAAmw/Rcj_jthd-ok/s320/lauren.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-0KG877pWa1Y/UpnjF_aOBII/AAAAAAAAAm4/PzE1v2I2n7k/s1600/love.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="187" src="http://3.bp.blogspot.com/-0KG877pWa1Y/UpnjF_aOBII/AAAAAAAAAm4/PzE1v2I2n7k/s320/love.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-OSI6LL_nl88/UpnjGZIbHOI/AAAAAAAAAnE/0jhYfktSuQ0/s1600/mischa.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="268" src="http://4.bp.blogspot.com/-OSI6LL_nl88/UpnjGZIbHOI/AAAAAAAAAnE/0jhYfktSuQ0/s320/mischa.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-iiDTeC681wE/UpnjHECOxfI/AAAAAAAAAnM/qneAFHG3UYk/s1600/scralet.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-iiDTeC681wE/UpnjHECOxfI/AAAAAAAAAnM/qneAFHG3UYk/s320/scralet.jpeg" width="230" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-egmo07EEafI/UpnjHzVLksI/AAAAAAAAAnU/kuJKJgnt4Ac/s1600/tamara.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="271" src="http://2.bp.blogspot.com/-egmo07EEafI/UpnjHzVLksI/AAAAAAAAAnU/kuJKJgnt4Ac/s320/tamara.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-0cDIkmQBw8s/UpnjHneSGYI/AAAAAAAAAnQ/s8nW6xWsErg/s1600/tara.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://2.bp.blogspot.com/-0cDIkmQBw8s/UpnjHneSGYI/AAAAAAAAAnQ/s8nW6xWsErg/s320/tara.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Rzeczywistość kontra zdjęcia wypada mega słabo, prawda? Dlatego, że widząc takie zdjęcia spodziewamy się bóg wie czego. I cały czas zapominamy, że to też kobiety, takie jak my i były nimi jeszcze zanim stały się sławne. A sława nie jest lekasrstwem na kobiece niedoskonałości, które ma każda z nas, jeśli nie wszystkie to przynajmniej jedną. Tym lekarstwem jest Fotoshop, ale czy warto? Ja wolę lekarstwo, na którego efekty trzeba czekać dłużej i może nie działa cudów, ale ma też bardziej długofalowe skutki :D A tymczasem, ja i mój cellulit na tyłku idziemy robić obiad.<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;">EDIT</span>: Znalazłam w końcu ten filmik na jutubie, więc jako bonus dorzucam :D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/cPnfjwKfkSk?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-52859859815373302342013-11-28T00:58:00.002+01:002013-11-28T01:00:44.563+01:00Można? Można!<div style="text-align: justify;">
W ramach odpoczynku od postów związanych z akcją, chciałabym Wam przedstawić Veronikę. Veronika to moja koleżanka, znamy się dość długo, ale mieszkamy daleko od siebie i gdyby nie Facebook, a wcześniej gadu-gadu, to pewnie nie miałabyśmy żadnych szans na kontakt. Powiem Wam tylko, że Verczi odwaliła kawał dobrej roboty, resztę przeczytacie niżej. Wolałam, żeby ona się wypowiedziała, ponieważ będzie to przekaz z pierwszej ręki i z jej punktu widzenia. Miłej lektury :)<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>'W swoim "szczytowym" punkcie ważyłam 86,5 kg i nie czułam się jak grubas. Dodam, że mam tylko 168cm wzrostu. Czasami tylko, kiedy w sklepie nie udawało mi się zmieścić w rozmiar 42 użalałam się nad swoim marnym losem i kupowałam piwo, ciastka i czekoladę. Do sportu miałam zawsze negatywny stosunek. Na w-f'ie nie ćwiczyłam odkąd skończyłam 12 lat i nie miałam zamiaru tego zmieniać, dopóki nie wyjechałam na studia...</i><i><br /></i><i> Mieszkałam z okropnymi dziewczynami, studiowałam coś, co ani trochę mnie nie interesowało, nie znałam nikogo w całym mieście i łapałam doły. Wtedy mój chłopak doradził mi, żebym ćwiczyła tak, jak on (robił to juz od lat). Obiecywał, że poczuję się lepiej, że przestanę mieć wieczne chandry. Pewnego razu wyszłam z domu i poprostu zaczęłam biec.</i><i><br /></i><i>To jednak nie wystarczyło, a ja czułam się jak dziecko we mgle. Wtedy przypomniałam sobie o Adze, która zanudzała mnie niegdyś swoją "sportową fiksacją". Nie byłam w stanie tego zrozumieć a już na pewno nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek ją podzielę.</i><i><br /></i><i>Pierwszym ćwiczeniem jakie mi poleciła, to kilka trików na brzuch. Nie potrzebowałam wtedy wiele. Dla ciała, które przez lata nie robiło nic poza jeżdzeniem w lecie na rowerze, wystarczyło kilka przysiadów i brzuszków dziennie. Przestałam pić alkochol, tańczyłam do kamerki na PS3, nie trzymałam żadnej diety. Zeszłam do rozmiaru "40".</i><i><br /></i><i>Zrezygnowałam ze studiów i wyjechałam na 3 miesiące do pracy przy kwiatkach w Niemczech. Praca fizyczna zwiększyła moje zapotrzebowanie na kalorie. Zaczęłam jeść słodycze CODZIENNIE w przerażająco dużej ilości. Pracowałąm 10h dziennie i dalej wykonywałam te same ćwiczenia. Nie przytyłam. Moje ciało wręcz się ujędrniło i zmieniło kształt. Zrobiłam się bardziej "zbita".</i><i><br /></i><i>Po powrocie z Niemiec nie ćwiczyłam prawie 2 miesiące. Nie miałam pomysłu na nic nowego a nudziły mnie już te same ćwiczenia. Aga zawsze powtarzała, że 70% sylwetki to dieta. Nie chciałam sie z tym zgodzić, ale... miała skubana rację. Czasmai "mniej" znaczy "więcej". Zapisałam się na siłownię, odstawiłam słodycze, założyłam sobie skarbonkę, w której za każde kaloryczne przewinienie lądowało 2zł. Na siłowni zaczęłam ćwiczyć z obciążeniem, więc nie musiałam robić 250 brzuszków, żeby cokolwiek poczuć. </i><i><br /></i><i>Wiem, że zmierzam w dobrym kierunku. Zrzuciłam łącznie 13kg, kupuję dżinsy w rozmiarze 38, a koszulki 36, a wierzę, że będzie mniej. Nie mam ochoty na skromność, bo swojego ciała nie dostałam od bozi, jak setki lasek w typie "skinny fat". Zapracowałam sobie na nie sama. Przemiana Agi mi kiedyś pokazała, że można i dobrze, że miałam się później kogo poradzić, bo gdyby nie wiedza jej i mojego chłopaka, nadal błądziłabym we mgle...</i><i><br /></i><i>Może i ja kogoś zainspiruję. Nie ma wg mnie czegoś takiego jak "predyspozycje do tycia", ani "złe geny". To wszystko siedzi w naszych głowach. Grubasem jest się całe życie. Mój wewnętrzny grubas nadal siedzi w mojej głowie i każe wpierdzielać ciastka. Ważne, żeby uświadomić sobie w porę, że ma się problem... Wiem coś o tym.</i><i><br /></i><i>Dziękuję za uwagę.</i><i><br /></i><i>Jestem Veronika i jestę laską :P</i><i>'</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla niedowiarków mam oczywiście zdjęcia, cieszcie oko :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-aGUV2RgYtQQ/UpaDuV8xT4I/AAAAAAAAAlY/1m-sFQzQ_9k/s1600/nogi.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-aGUV2RgYtQQ/UpaDuV8xT4I/AAAAAAAAAlY/1m-sFQzQ_9k/s320/nogi.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-zmtdjgavOnk/UpaDxfsyeVI/AAAAAAAAAlg/F16DaAWrKDI/s1600/antera.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="http://2.bp.blogspot.com/-zmtdjgavOnk/UpaDxfsyeVI/AAAAAAAAAlg/F16DaAWrKDI/s320/antera.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nietrudno się domyślić, że są to zdjęcia 'przed'</td></tr>
</tbody></table>
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-PRhJxZx-f4o/UpaEK85YgbI/AAAAAAAAAls/eGx-JJK2RCw/s1600/czerwiec+2012.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-YooCYUH5tWk/UpaEsGXTFdI/AAAAAAAAAl8/qKJdHiRsJMo/s1600/brzuch.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-YooCYUH5tWk/UpaEsGXTFdI/AAAAAAAAAl8/qKJdHiRsJMo/s320/brzuch.jpg" width="191" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-crlGfKBTRRs/UpaEse6yl0I/AAAAAAAAAmE/arh2hGrUkH8/s1600/sniezka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-crlGfKBTRRs/UpaEse6yl0I/AAAAAAAAAmE/arh2hGrUkH8/s320/sniezka.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-tGWJ0AvF_xk/UpaEsESLMwI/AAAAAAAAAmA/86IlIdkD_CA/s1600/werczi+legin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-tGWJ0AvF_xk/UpaEsESLMwI/AAAAAAAAAmA/86IlIdkD_CA/s320/werczi+legin.jpg" width="191" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to już 'po'.<br />
<br /></td></tr>
</tbody></table>
Tak Veronica wygląda teraz i na tym się nie skończy :) Nadal chodzi na siłownię, czasem gdy nie ma czasu w dzień, bywa tam bardzo późno, ale zawzięła się i co najważniejsze sprawia jej to przyjemność. Bardzo się cieszę, że jej się udało zmienić swoje ciało i życie. Zgodziła się pokazać twarz, dlatego uszanujcie to. Nie życzę sobie komentarzy zawierających niekonstruktywną krytykę i jeśli takowe się pojawią, zostaną usunięte. Lojalnie uprzedzam :)<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-tIGyH-LCnVw/UpZK2xb0R6I/AAAAAAAAAks/CIsZTUI4eiM/s1600/nogi.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-PHq3L6wlsWI/UpZK2QnbpTI/AAAAAAAAAkc/guWlFkkqm_c/s1600/antera.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-PHq3L6wlsWI/UpZK2QnbpTI/AAAAAAAAAkc/guWlFkkqm_c/s1600/antera.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-jvgvC5UCkTA/UpZK325a1jI/AAAAAAAAAkw/dpkbmBzfTp0/s1600/werczi+legin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-59248746808580989422013-11-27T20:10:00.000+01:002013-11-27T20:10:39.765+01:00Dzisiaj będzie post z morałem.<div style="text-align: justify;">
W tym poście chciałabym powiedzieć o kilku ważnych wnioskach, do których ostatnio doszłam. Ostatnio mam dość ciężki okres, który skłonił mnie do przemyśleń i zastanowienia się nad sobą. Absolutnie nie chcę się żalić, tylko podzielić się z Wami niektórymi wnioskami, które wg mnie są dość istotne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mianowicie, ten kto czyta bloga wie, że <b>zaczęłyśmy z Fitblogerką akcję blogową</b>, w czasie której walczymy o lepszą sylwetkę. U mnie ta walka trwa już dość długo, bo praktycznie 3 lata. Zdałam sobie sprawę, że w ciągu tych 3 lat, nie miałam żadnej dłuższej przerwy regeneracyjnej i ciągle miałam tak zwany kij w tyłku. Owszem, pozwalałam sobie na małe grzeszki, ale tak naprawdę to ciągle patrzyłam na to przez pryzmat karania się za złe rzeczy, a nie nagradzania za dobre. Byłam dla siebie zbyt surowa i ciagle myślałam o sobie tylko negatywnie na dłuższą metę. Takie myślenie nie wyszło mi na dobre, bo teraz, gdy nie jestem już gruba, widmo grubaski nadal się za mną ciągnie i jestem tym już zwyczajnie zmęczona. Poza tym ciągłe wymaganie od siebie rzeczy czasem niemożliwych i porównywanie się z innymi - staram się tego nie robić, ale bywa różnie - sprawiło, że zarzynałam się fizycznie i psychicznie też. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Biorąc pod uwagę ostatnie przykre dolegliwości, które mnie spotykają, prawdopodobnie jestem przetrenowana, co mnie zresztą wcale nie dziwi. Budzę się w środku nocy zlana potem i z tętnem jak po sprincie, nie wysypiam się. Poza tym wszystko mnie boli, a regeneracja po treningu to dla mnie w tej chwili pojęcie abstrakcyjne. To tylko kilka rzeczy, z którymi ostatnio mam do czynienia. Najpierw występowały pojedyńczo, teraz wszystko zeszło się do kupy. Oczywiście najpierw wydawało mi się, że to przesilenie i pora roku jest temu winna, zwłaszcza, że zaczęłam również odczuwać niechęć do treningów, ale poczytałam tu i ówdzie, pogadałam z ludźmi i powinnam się tym przejąć. Muszę wyluzować i to mocno. Wiem, że moment nie jest najlepszy, bo akcja i w ogóle. Pewnie teraz ktoś pomyśli, że robię sobie wymówkę, bo nie chce mi się ćwiczyć i kontynuować mojego udziału. Ja nadal chcę osiągnąć moją wymarzoną sylwetkę, jednak nie kosztem zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, bo ta sylwetka ma być dodatkiem do mojego życia, nigdy odwrotnie. A ostatnio, pewnie dlatego, że mam zbyt wiele wolnego czasu i jak się czemuś poświęcam, to na maksa - treningi i dieta zawładnęły moim życiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz planuję przerzucić się na trening dla emerytów, czyli siłownia maksymalnie 2 razy w tygodniu, dużo spacerków i basen. I przede wszystkim, muszę sobie uzmysłowić, że to, co wypracowałam przez te 3 lata, nie zostanie nagle zaprzepaszczone, jeśli zrobię sobie przerwę w ciężkich treningach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-WZC-qe4o4go/UpRyc5m7vMI/AAAAAAAAAkI/artug-dlWzM/s1600/be-good-to-yourself-cause-nobody-else-has-the-power-to-make-you-happy-but-you.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-WZC-qe4o4go/UpRyc5m7vMI/AAAAAAAAAkI/artug-dlWzM/s320/be-good-to-yourself-cause-nobody-else-has-the-power-to-make-you-happy-but-you.png" width="260" /></a></div>
<br />
<br />
To co piszę nie jest moim żaleniem się i prośbą o prawienie komplementów. Piszę to, bo moim zdaniem rzeczy napisane są bardziej namacalne i bardziej zobowiązujące, niż te, o których tylko sobie pomyślę. <br />
<br />
<br />
<b><span style="color: #351c75;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span></span></span></b>
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dlatego jako wyzwanie stawiam sobie dobre myślenie o sobie, wiarę w siebie, nagradzanie się za dobre rzeczy i szanowanie własnego ciała i duszy, bo nie chcę być zgorzkniałym i nieszczęśliwym człowiekiem.</span></span></b><br />
<br />
Ktoś się przyłącza? :)<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
Pozdro!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-86104441166651855132013-11-25T12:15:00.002+01:002013-11-25T12:15:43.589+01:00DSSNZ - trening #2<div style="text-align: justify;">
No to minął drugi tydzień naszej akcji. Nawet nie wiem kiedy, widzicie jak czas szybko leci, jak się człowiek świetnie bawi? Ja co prawda się aż tak świetnie nie bawiłam, bo znowu cierpiałam na permamentny brak czasu i, co za tym idzie, brak sił i mocy. Ale nie było aż tak źle, ponieważ udało mi się zrobić trzy treningi siłowe - trening pośladków i brzucha, trening pleców, trening ramion i cardio, czyli baaaaardzo szybki spacer z cyklu 'nie-żdążę-na-autobus' oraz kilka spacerków trochę wolniejszym tempem, ale za to dłuższych. Ponadto kilkadziesiąt pompek gdzieś pomiędzy tym wszystkim. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nadal nie ćwiczę nóg, nad czym ubolewam, ale moje kolano na tyle się zbuntowało, że jestem na etapie szukania lekarza sportowego w mojej mieścinie. Do zwykłego ortopedy nie chcę pójść, bo wtedy usłyszę, że mogę się pożeganć ze sportem na zawsze, a sportowy powie mi co zrobić, żeby się ze sportem nie żegnać i nie zabić kolana. Koniec dygresji ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do tematu, udało mi się zrobić ten trening pośladków bez przysiadów z obciążeniem (po dwóch przysiadach na sucho się zgięłam - kolano.....), a bóle mięśniowe mam jeszcze do dzisiaj od piatku, więc coś tam sie wydarzyło. Nie mogę umieścić zrzutu tabelki, bo mam jakąś awarię i nie mogę edytować ani jednej ani drugiej tabelki, więc spowiadam się na piśmie. </div>
A jak tam idzie u Was?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-gNCYiF1eccE/UpMw9DB_WEI/AAAAAAAAAj0/ijKJIhhgAVQ/s1600/ass.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-gNCYiF1eccE/UpMw9DB_WEI/AAAAAAAAAj0/ijKJIhhgAVQ/s1600/ass.jpg" /></a></div>
Pozdrawiam!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-57880740439783171422013-11-21T12:51:00.000+01:002013-11-21T13:16:34.553+01:00DSSNZ - dieta #1<div style="text-align: justify;">
No i przyszedł czas na podsumowanie mojej diety z zeszłego tygodnia. Znowu będę się tłumaczyć, ale jak wiecie (jeśli mnie czytacie), walczę z prawem jazdy. Z tego powodu ubiegły tydzień nie był idealny dietetycznie. U <a href="http://www.fitblogerka.pl/2013/11/dieta-tydzien-1-dssnz.html" target="_blank">fitblogerki</a> sprawozdanie już jest, u niej trochę inna forma. Ja ze względu na IF nie mam podziału na dania śniadaniowe, obiadowe i kolacyjne. Zazwyczaj wychodzi tak, że na śniadania jem obiad, bo akurat na tę porę szykuję sobie jakieś jedzenie. Często jest też tak, że zjem sobie płatki owsiane z kakao lub jakieś kanapki, jednak wolę zacząć dzień od jakiegoś mięska z warzywami i ryżem lub ziemniakami. W życiu bym nie powiedziała, że moje zwyczaje dietetyczne ulegną aż takiej zmianie, ale jestem zadowolona z obecnego obrotu sprawy. Po pierwsze jest mi wygodnie, po drugie nie jest ważne, z jakich produktów będzie się składać śniadanie czy obiad. Ważne, by zawierały określone makro. W tabelce, którą zobaczycie poniżej widać, jak bardzo popłynęłam w tym tygodniu. Dodatkowo przyznaje się do dwóch drinków w środku tygodnia, nie wpisałam bo nie miałam miejsca na tyle czitów, ehhh.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/--5JUNli09tg/Uo3tOQK3skI/AAAAAAAAAf0/TBGIxtzVgwk/s1600/tabelka.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/--5JUNli09tg/Uo3tOQK3skI/AAAAAAAAAf0/TBGIxtzVgwk/s320/tabelka.png" width="286" /></a></div>
A na koniec, żeby nie było, że tylko obżeram się czitami, kilka zdjęć posiłków. Jak mówiłam, praktycznie nie fotografuję dań śniadaniowych. Kanapki i owsianka to chyba nic ciekawego ;P<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-DcHNLiUDAr4/Uo3vFXpKHHI/AAAAAAAAAiQ/jS7TUOto1Ms/s1600/IMG_20130906_162156.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-PH-7ZaKkRmE/Uo3yqhtZ6mI/AAAAAAAAAjQ/imigxkebMak/s1600/IMG_20130906_162156.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-PH-7ZaKkRmE/Uo3yqhtZ6mI/AAAAAAAAAjQ/imigxkebMak/s320/IMG_20130906_162156.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pstrąg pieczony, makaron razowy i duszony szpinak.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-hUSUl-Twybg/Uo3ypvdS3dI/AAAAAAAAAjE/z3HBWhD6iCU/s1600/IMG_20131011_145643.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-hUSUl-Twybg/Uo3ypvdS3dI/AAAAAAAAAjE/z3HBWhD6iCU/s320/IMG_20131011_145643.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ziemniaki, kurczak ze szpinakiem, kapusta pekińska i kiszona.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-1v7oRFm62ao/Uo3yphzpBFI/AAAAAAAAAjA/ALrva7KbPu0/s1600/IMG_20131021_153742.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="http://2.bp.blogspot.com/-1v7oRFm62ao/Uo3yphzpBFI/AAAAAAAAAjA/ALrva7KbPu0/s320/IMG_20131021_153742.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ziemniaki, kurczak duszony, papryka duszona z cebulką, srówka z pora i marchwi, brokuły, kalafior.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-hNA4frwIPKk/Uo3ysfD5PEI/AAAAAAAAAjY/zdBj07YV5lo/s1600/IMG_20131116_154258.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-hNA4frwIPKk/Uo3ysfD5PEI/AAAAAAAAAjY/zdBj07YV5lo/s320/IMG_20131116_154258.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kanapki z pastą z tyńczyka i jajek.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-HxOePZS4JR0/Uo3yuC5M3NI/AAAAAAAAAjg/yAvzYLZn_xU/s1600/IMG_20131116_163939.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-HxOePZS4JR0/Uo3yuC5M3NI/AAAAAAAAAjg/yAvzYLZn_xU/s320/IMG_20131116_163939.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ryż z warzywami i kurczakiem.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-b7rX6Hy9aic/Uo3vGUrHwMI/AAAAAAAAAiY/fScwaF-5hpg/s1600/IMG_20131116_154258.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<br />
To wszystko, w przyszłym tygodniu kolejna porcja zdjęć.<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam!<br />
<br />roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-90881867371184546682013-11-17T17:16:00.002+01:002013-11-17T17:16:57.125+01:00DSSNZ - podsumowanie tygodnia #1<div style="text-align: justify;">
Dzisiejsze podsumowanie będzie podsumowaniem roboczym, ponieważ jeszcze do końca nie wiem, w jakiej formie chciałabym Wam takie sprawozdania pokazywać. Mam w planie albo wrzucanie w jednym poście wszystkiego albo rozdzielenie treningu i jedzenia na dwa posty i chyba bardziej skłaniam się ku drugiej opcji, gdyż planuję dodawać także zdjęcia moich posiłków. Lepiej będzie zrobić to w osobnym poście. Z Waszym zdaniem na ten temat też się liczę, więc wiecie, co robić w komentarzach. W tym poście omówię tydzień treningowy, który był jednym z moich najsłabszych. Wszystko z powodu ciągłych rozjazdów dość daleko od domu. Usiłuję zdać egzamin na prawo jazdy i już prawie mi się udało, dlatego ubiegły tydzień spędziłam na dojazdach i nauce do testów teoretycznych i muszę przyznać, że był to dla mnie większy stres, niż egzamin praktyczny. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszę, że teoria już za mną z pozytywnym wynikiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z braku czasu nawet na tak podstawowe rzeczy, jak jedzenie i sen mogłam zrobić tylko jeden trening na siłowni, po którym nie miałam szans na regenerację. Bóle mięśni odczuwałam jeszcze wczoraj/przedwczoraj, czyli 5(!) dni po treningu, nie było więc sensu robienia czegokolwiek, bo nie chcę się zarzynać, a moje być albo nie być nie zależy od treningu. Nie jestem maszyną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz treningu siłowego zaliczyłam przypadkowe cardio, dość długie i dość intensywne, toteż uwzględniłam to w tabelce treningowej. Na dzisiaj planuję trening pleców razem z tricepsem w domu. W tabelce już wpisane, więc nie będę miała wyjścia ;) W tym tygodniu tylko tytułowa dupa ma wolne, słabo.... Ale mogło być gorzej. Jeśli chodzi o omówienie tygodnia, to wszystko. Poniżej załączam screen tabelki :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-4OJdCGdt3n4/UojrdGULY6I/AAAAAAAAAfk/jdbH8Ok6rjQ/s1600/tabelka.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="161" src="http://3.bp.blogspot.com/-4OJdCGdt3n4/UojrdGULY6I/AAAAAAAAAfk/jdbH8Ok6rjQ/s400/tabelka.png" width="400" /></a></div>
<br />
Pozdrawiam!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-80709356277163391542013-11-11T15:26:00.002+01:002013-11-11T15:26:20.785+01:00Dupa sama się nie zrobi! Zrób ją z nami!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-x43oqRmbTFc/UoDo0J1OfII/AAAAAAAAAfQ/tHUqfXMYSWk/s1600/keep-calm-and-work-your-ass-off-1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo nam miło, że aż tyle osób chce razem z nami walczyć o lepszą sylwetkę i regularnie kontrolować postępy. Jednak tyle różnych propozycji do śledzenia wielu różnych osób to za dużo, żeby nasze małe głowy to ogarnęły, więc postanowiłyśmy sprawę nieco ujednolicić.<br /><br />Stworzyłyśmy grupę mailową, do której może dołączyć każda osoba chcąca robić dupsko razem z nami. Wystarczy wysłać maila do Gosi (fitblogerka@gmail.com) lub do mnie (roodah642@gmail.com) z wyrażeniem chęci uczestnictwa. Do akcji możecie dołączyć praktycznie kiedy chcecie, ale my zaczynamy już od dzisiaj, więc im później, tym mniejsza szansa na postęp. Musicie się jednak liczyć z tym, że będziemy rzeczywiście patrzeć, czy przestrzegacie Waszych zasad i czy trenujecie. Możecie co prawda nas oszukać, ale swoje ciało już ciężej.<br /><br />Oczywiście osoby, które będą walczyć o sylwetkę na naszych oczach będą miały dodatkowo ciągły mailowy kontakt z nami, monitorowanie naszych postępów każdego dnia a także wpisy w swoim dzienniczku i nasze czujne, motywujące oko. Dokładne zasady, już dla chętnych, roześlemy w mailu po dołączeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-x43oqRmbTFc/UoDo0J1OfII/AAAAAAAAAfU/7yl3RftLsaY/s1600/keep-calm-and-work-your-ass-off-1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-x43oqRmbTFc/UoDo0J1OfII/AAAAAAAAAfU/7yl3RftLsaY/s320/keep-calm-and-work-your-ass-off-1.png" width="274" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><br /><br />Osoby, które wolą pozostać bierne, zapraszamy do śledzenia cotygodniowych podsumowań i naszych postępów.<br /><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam! </div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-80333283354595997592013-11-09T15:51:00.001+01:002013-11-09T15:51:39.921+01:00Oldschool, baby!<div style="text-align: justify;">
Wczoraj był piątek, co u mnie oznacza trening nóg i pośladków. Nie chciałam się opierniczać, bo <a href="http://makebodyhealthier.blogspot.com/2013/11/dupa-sama-sie-nie-zrobi-yo.html" target="_blank">akcja</a> się zaczęła, ale wolałam też nie szaleć, bo tym razem zepsułam kolano (ale tylko trochę na szczęście...). W myśl starego indiańskiego przysłowia, że lepszy lekki trening, niż żaden, po zrobieniu dwóch serii z lekkim obciążeniem przeniosłam się na podłogę i zabrałam się za tak zwane 'dywanówki'. Nie był to żaden konkretny program treningowy, raczej moja własna, freestylowa kombinacja ćwiczeń, które radośnie wykonywałam jakieś 3 lata temu o tej samej porze, gdy byłam jeszcze zielona w te klocki i po dwóch seriach donkey kicksów piekła mnie dupa, a siadanie naprawdę bolało... Serio. Ok, tyle tytułem wstępu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-v1eDDWpIuk8/Un5LHMX14rI/AAAAAAAAAfA/RjUEhBrhdDA/s1600/old_school_jjbestl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="128" src="http://3.bp.blogspot.com/-v1eDDWpIuk8/Un5LHMX14rI/AAAAAAAAAfA/RjUEhBrhdDA/s400/old_school_jjbestl.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dążę do tego, że wczoraj pierwszy raz od nie-pamiętam-kiedy podczas treningu towarzyszył mi ten hurraentuzjazm i uczucie, że autentycznie się bawię. Nie chcę przez to powiedzieć, że teraz ćwiczenia to dla mnie skaranie boskie i agonia, po prostu wpadłam już w pewną treningową rutynę, bo nic nowego nie robię od dłuższego czasu. To jest jeden z licznych argumentów, który przemawia za wymianą starego programu treningowego na nowy co jakiś czas, tak na marginesie... Przypomniałam sobie, że jak się człowiek dobrze postara, to można sobie dać w kość nawet dywanowym treningiem. Niby robiłam to samo, co kiedyś, ale teraz mając większe doświadczenie w wykonywaniu poszczególnych ćwiczeń i kontrolowaniu pracy mięśni mogłam z takiego 'lajtowego' treningu wycisnąć naprawdę wiele. Do tego więcej powtórzeń każdego ćwiczenia, trochę utrudniających modyfikacji i voila... Mamy trening, który sponiewierał mnie, trochę szydzącą właśnie z takich ćwiczeń, odkąd przeniosłam się na poziom złomu. Dzisiaj mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to był dobry trening, nie tylko ze względu na to, że dał mi popalić. Bardziej patrzę na to pod kątem urozmaicenia i nowych wrażeń, a mi jest to bardzo potrzebne, bo szybko się nudzę. Poza tym jestem bardzo sentymenatlna, lubię wspominać tak zwane stare, dobre czasy. A właśnie wtedy, kiedy zaczynałam moją przygodę ze sportem, wydarzyło się wiele rzeczy, które zawsze będę miło wspominać :) Teraz na pewno raz na jakiś czas będę właśnie w ten sposób ćwiczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /><br /><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/AQxSfWIrd7Y?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy lubicie 'dywanówki'? Czy raczej siłowy bardziej Wam pasuje? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-32880733376255785672013-11-08T16:50:00.000+01:002013-11-08T16:50:29.039+01:00DSSNZ - Trening.<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj czas na trzecią i chyba ostatnią część wprowadzenia do naszej blogowej akcji - napiszę o treningu, jaki zamierzam uskuteczniać w ramach jej trwania. Rodzaj treningu się nie zmienił, nadal jest to trening dzielony, ponieważ ten system nadal mi odpowiada i uważam, że jeszcze ne wycisnęłam z niego wszystkiego. I tak oto <b>w poniedziałek</b>, jak prawie wszyscy na świecie, mam <b>święto klaty i bicepsa</b>. Jest mi to tym bardziej na rękę, bo akurat za ćwiczeniem tych partii przepadam najmniej, więc im wcześniej to odwalę, tym lepiej dla mnie ;) Na tym treningu ćwiczę również <b>brzuch.</b> <b>Środa</b> to dzień, kiedy trenuję <b>plecy i triceps</b>, te ćwiczenia akurat lubię, więc zawsze czekam na środowy trening. <b>Piątek </b>to już mój ulubiony dzień tygodnia, również ze względu na trening - <b>nogi i pośladki</b> lubię ćwiczyć najbardziej, bo na metamorfozie właśnie tych części ciała zależy mi najbardziej (tytuł akcji nie jest przpadkowy ;). Czasem planuję chodzić na siłownię, głównie w środy, ponieważ mam tam dostęp do drążka i jeszcze paru innych przyrządów, które fajnie urozmaicą mój trening, jednak nie są niezbędne. Treningu samych barków i łydek nie robię, ponieważ uważam, że barki pracują przy każdym treningu tak naprawdę, nie chcę ich za bardzo rozbudować (ja widzę przyrost, który absolutnie mnie zadowala), to samo dotyczy łydek. W dni kiedy nie ćwiczę siłowo, biegam, kręcę na rowerku stacjonarnym lub funduję sobie szybki (naprawdę szybki) spacer. Dla ciekawskich i zapominalskich - kiedyś już pisałam o treningu - niżej wypiszę konkretne ćwiczenia, które robię. </div>
<br />
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Helvetica Neue", Arial, Helvetica, sans-serif;">Klatka piersiowa i biceps</span></span></b><br />
<b></b><br />
<div>
<ul>
<li><b>wyciskanie na leżąco, hantlami lub na siłowni - na maszynie do wyciskania</b></li>
<li><b>rozpiętki hantlami</b></li>
<li><b>pompki</b></li>
<li><b>przenoszenie sztangielki w leżeniu - to dorzuciłam niedawno</b></li>
</ul>
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Helvetica Neue", Arial, Helvetica, sans-serif;">Plecy i triceps</span></span></b><br />
<div>
</div>
<div>
<ul>
<li><b>wiosłowanie nachwytem i podchwytem </b></li>
<li><b>wiosłowanie sztangielką w opadzie tułowia</b></li>
<li><b>martwy ciąg</b></li>
</ul>
<b><br /></b>
<br />
<ul>
<li><b>francuskie wyciskanie zza głowy, na leżąco lub na siędząco</b></li>
<li><b>triceps dips czyli odwrtone pompki</b></li>
</ul>
Jeśli trening odbywa się na siłowni, zamiast wiosłowania robię:<br />
<div>
</div>
<div>
<ul>
<li><b>przyciąganie linki wyciągu dolnego w siadzie płaskim</b></li>
<li><b>przyciąganie linki wyciągu górnego szerokim i wąskim chwytem</b></li>
<li><b>usiłowanie podciągania się na drążku</b></li>
</ul>
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b>
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Helvetica Neue", Arial, Helvetica, sans-serif;">Nogi i pośladki</span></span></b><br />
<b></b><br />
<div>
<ul>
<li><b>przysiady ze sztangą lub hantlami</b></li>
<li><b>wykroki ze sztangą/hantlami lub lunges jeśli nie mam miejsca</b></li>
<li><b>bułgarski przysiad</b></li>
<li><b>wejście na wysokie podwyższenie</b></li>
<li><b>unoszenie bioder z obciążeniem</b></li>
<li><b>martwy ciąg na prostych nogach, jeśli akurat nie mam kontuzji</b></li>
</ul>
<b>Na siłowni robię wypychanie nóg na suwnicy, uginanie nóg w leżeniu na brzuchu.</b><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Helvetica Neue", Arial, Helvetica, sans-serif;">Brzuch</span></span></b><br />
<div>
<ul>
<li><b>spięcia</b></li>
<li><b>unoszenie nóg w leżeniu</b></li>
<li><b>i milion innych ćwiczeń na brzuch</b></li>
</ul>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b>
Na chwilę obecną tak to właśnie wygląda, mam nadzieję, że nie nabawię się znowu żadnej kontuzji, teraz staram się uważać, bo nie chcę się zarzynać trenując amatorsko.
</b><br />
<b><br /></b></div>
<br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b><br /></b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
</div>
</div>
</div>
<div>
<b><br /></b></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-27885265887794202542013-11-06T19:20:00.000+01:002013-11-06T19:20:34.319+01:00Dupa sama się nie zrobi bez diety...<div style="text-align: justify;">
... więc dzisiaj pogadamy o jedzeniu. Jak wiecie, sukces każdej walki o sylwetkę w dużej mierze zależy od sposobu, w jaki będziemy się odżywiać. Wielu osobom wydaje się, że mogą jeść co chcą, wystarczy potem pożiwczyć i można mieć czyste sumienie i six packa za pół roku ;] My z <a href="http://www.fitblogerka.pl/" target="_blank">Fitblogerką</a> wiemy, że jest to trochę bardziej skomplikowane, więc oprócz uczciwie przeprowadzanych treningów (o których już wkrótce), będziemy również dbać o to, co jemy. Wspominałam już, że nie przechodzę w zwązku z tym na ascetyczny tryb życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moja dieta, a raczej sposób odżywiania to w dalszym ciągu Intermittent Fasting. Znowu trochę się pozmieniało w tej kwestii, ale dzisiaj wypiszę tylko najistotniejsze rzeczy. Mianowicie, kaloryczność nadal wynosi 1700 kalorii, w porywach zdarza się 1800. Moje okno żywieniowe teraz zaczyna się o 15:00, a kończy o 21:00. Mimo, że hasło przewodnie IF brzmi "Jedz co chcesz, wyglądaj jak chcesz", ja nie interpretuję tego w taki sposób, że mogę jeść śmieci, byleby makro się zgadzało. Nie po to tak długo pracowałam na przyzwyczajenie sie do wartościowego jedzenia, by teraz to wszystko zaprzepaścić, więc jadam te same rzeczy co wcześniej. Jeśli chodzi o makro, na pewno staram się jeść 120g białka. Z węglami bywa naprawdę różnie, z tłuszczem tak samo. Ja nie liczę wszystkiego skrupulatnie co do grama, więc nie będę nikogo oszukiwać i mówić, że tak jest. Nie szykuję się do zawodów sylwetkowych, więc moge sobie pozwolić na lekkie przymrużenie oka. Prócz wyrzucenia nabiału (zobaczymy jak z tym będzie na dłuższą metę...) i kaszy gryczanej z diety, nie wprowadzałam żadnych ograniczeń żywieniowych. Łatwiej będzie mi więc wymienić, to czego nie jem w ogóle, ponieważ tych produktów jest mniej: avokado, kasza gryczana, nabiał. Podczas akcji bedę w miarę możliwości unikać białego pieczywa oraz produktów z białej mąki, 'w miarę możliwości' oznacza, że jak nie będę miała do wyboru niczego innego do zjedzenia, to zjem naleśnika lub pierogi, żeby nie głodować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przejdźmy to tak zwanych cheatów, czyli małych i dużych grzeszków, które wszyscy uwielbiamy. W teorii mogłabym jeść, na co mam ochotę, jeśli mieści się to w moim zapotrzebowaniu, ale nie chcę. Założenie jest takie, że każda z nas może sobie pozwolić raz w tygodniu na cheatowe święto, tak jak w wypadku Fitblogerki, u mnie też może to być albo impreza z alkoholem (wcześniej pisałam o ascezie ;) ) albo wielka wyżerka na imprezie z alkoholem, jako duży cheat liczy się także pizza (lub inny fast food) oraz wszystko, co nie jest tzw. 'czystym jedzeniem', chociaż ostatnio nie przepadam za bardzo za tym określniem... Do małych grzeszków zaliczam na przykład piwo, kieliszek wina, drinka (ale tylko jednego!) batonika lub inne słodkości, jednak wszystkie wynalazki ze słodzikiem nie są zakazane, tak samo jak oklepana już Cola Zero, na którą od rozpoczęcia IF pozwoliłam sobie może dwa razy, czyli tak samo jak przed IF. Małe grzeszki mogą zdarzyć się maksymalnie dwa razy w tygodniu, ale wolałabym uniknąć doprowadzenia do czekania z utęsknieniem na słodkości, więc wstępnie wmawiam sobie, że słodycze po prostu nie istnieją. Generalnie, cukier to zło, słodzik to mniejsze zło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z każdego cheata będziemy się grzecznie spowiadać w podsumowaniach, które prawdopodobnie będą pojawiać się co tydzień, jednak nie jednocześnie na naszych blogach. Sprawozdania będą obejmować również treningi i grzeszki treningowe z cyklu 'nie ćwiczyłam, bo wylądowało UFO'.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-0WOTCB-CGUI/UnjPL2HuMcI/AAAAAAAAAew/_gWSYTuX9pE/s1600/na+bloga.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-0WOTCB-CGUI/UnjPL2HuMcI/AAAAAAAAAew/_gWSYTuX9pE/s320/na+bloga.jpg" width="223" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieję, że wytrwam w tych wszystkich postanowieniach, ponieważ domyślam się, że w praktyce będzie trochę trudno. Na szczęście MOGĘ TYLE, ILE CHCĘ :)</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-11321765446747110442013-11-04T18:57:00.000+01:002013-11-04T19:22:01.913+01:00Dupa sama się nie zrobi, yo!Dupa sama się nie zrobi, yo!<br />
<br />
<br />
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że z Gosią - <a href="http://www.fitblogerka.pl/" target="_blank">Fitblogerką</a> znamy się prywatnie i całkiem nieźle dogadujemy. Jak wiecie to ona ostatecznie namówiła mnie do założenia bloga, za co bardzo jej dziękuję, bo sama zbierałam się do tego chyba dwa lata (i pewnie trwałoby to dłużej....). Oficjalnie poznałam Gosię przypadkiem, wcześniej kojarzyłam z widzenia, bo chodziłyśmy do jednej szkoły i wtedy w życiu bym nie pomyślała, że razem będziemy 'maniaczyć' i wzajemnie się motywować :) W tej chwili nasz kontakt ogranicza się do wiadomości na facebooku, ponieważ Gosia opuściła granice tego kraju z perspektywami, ale mimo okrojonych możliwości, nadal nie ma dnia, w którym nie napisałybyśmy do siebie ;] Czasem zdarzają się dłuższe rozmowy, ale zazwyczaj jest to szybka wymiana zdań, spostrzeżeń i dzielenie się jakimiś ciekawostkami.<br />
<br />
Pomiędzy tymi mniej lub bardziej istotnymi pogaduszkami doszłyśmy do wniosku, że jeśli chcemy osiągnać nasze cele sylwetkowe, zmotywować siebie i innych przy okazji, pora na zorganizowanie akcji na naszych blogach. Nieniejszym ogłaszam, że od początku listopada do końca roku (co najmniej...) zamierzamy trzymać dietę, regularnie ćwiczyć i spowiadać się Wam ze wszystkich grzeszków i sukcesów. Nie oznacza to, że z dnia na dzień zaczniemy prowadzić ascetyczny tryb życia i będziemy wszystkiego sobie odmawiać. Cały sekret powodzenia naszego przedsięwzięcia polega na tym, że będziemy regularnie dodawać posty na temat diety i treningu, a skoro robimy to na blogu, nie będziemy mogły sobie pozwolić na odpuszczanie i wymówki. W połowie, czyli pod koniec listopada planujemy dodać zdjęcia porównawcze. I nie chodzi nam o doprowadzenie się do wyglądu zawodniczek Bikini Fitness, obie wiemy, że te kobiety wyglądają tak tylko przez dwa tygodnie przed zawodami. Tak się złożyło, że obie mamy podobne cele sylwetkowe i tylko od nas zależy, czy uda nam się je osiągnać i utrzymać :)<br />
<br />
Akcja nie jest zamknięta i żeby było weselej, każdy kto ma ochotę, może się przyłączyć. Warunkiem jest publiczne zadeklarowanie chęci udziału na swoim blogu, opisanie diety i treningu i potem - razem z nami - regularne spowiadanie się na blogu. Osoby, które bloga nie posiadają albo zwyczajnie nie mają ochoty aż tak sie uzewnętrzniać, mogą brać udział mailowo. Jeśli lubicie hazard, możecie także obstawiać, której z nas pójdzie lepiej :D Ja na razie nic nie mówię, ale coś mi się wydaje, że na widok mojego brzucha Gośka zzielenieje z zadrości! :p<br />
<br />
<br />roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-68999715320134362712013-10-27T13:28:00.000+01:002013-10-27T13:28:55.655+01:00Jak rozsądnie skompletować domowy sprzęt do treningu?<div style="text-align: justify;">
Jest wiele dziewczyn, które chciałyby zacząć ćwiczyć siłowo, ale nie mają ochoty zapisywać się na siłownię. Z różnych powodów, jedne się wstydzą, drugie wolą uniknąć tłoku i zwyczajnie lubią ćwiczyć same w domowym zaciszu. Co zatem takie osoby powinny zrobić? Prosta sprawa, skompletować własny sprzęt w domu. Pytanie tylko, co kupić i dlaczego właśnie to? W tym poście postaram się Wam doradzić, co może być Waszym must have i w co najlepiej zainwestować, żeby długo nam służyło i nie kosztowało majątku. Czasem trzeba wydać trochę więcej pieniędzy, ale biorąc pod uwagę cenę miesięcznego karnetu na siłownię, ta suma dość szybko powinna się zwrócić.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przejdźmy jednak do rzeczy. Jak wiecie, rynek obfituje w sprzęt do ćwiczeń, niektóre rzeczy są niezbędne, inne to tylko urozmaicenie, bez którego można żyć i przeprowadzać bardzo efektywne treningi. Ja wyznaję zasadę, że 'im prościej, tym lepiej'. Przy doborze mojego sprzętu, kierowałam się filozfoią <a href="http://scoobysworkshop.com/my-bodybuilding-philosophy/" target="_blank">Scoobiego</a>, nie potrzeba nam skomplikowanych maszyn, wg niego potrzebne są nam <strong><span style="color: #674ea7;">porządne hantle</span></strong>, ja jednak uważam, że <strong><span style="color: #674ea7;">sztanga</span></strong> też nie zaszkodzi. Jeśli chodzi o obciążenie, wiadomo, że na początku nie będziemy targać dużych ciężarów, ale kiedyś nadejdzie taki moment, więc moim zdaniem wystarczy maksymalnie <strong><span style="color: #674ea7;">40-50 kg obciążenia</span></strong>. Taki zestaw będzie idealny zarówno dla początkującycyh, jak i dla osób bardziej zaawansowanych, jednym i drugim wystarczy na długo. Zdaję sobie sprawę, że nie każdą z Was będzie stać na taki wydatek jednorazowo. Można kupić mniej obciążenia i potem, wraz ze wzrostem naszego stopnia zaawansowania dokupywać ciężary, jednak gdy kupicie wszystko za jednym zamachem po pierwsze będziecie mieć to z głowy, po drugie można trafić na poromocje, widziałam kilka takich aukcji na allegro. Jeśli chodzi o rodzaj obciążenia, to moim zdaniem najlepsze jest żeliwne, ale to moja subiektywna opinia. Proponuję w naszym zestawie uwzględnić talerze o mniejszym ciężarze (1.25 kg oraz 2.5 kg), ponieważ są one dobre na przykład do rozgrzewki lub pierwszych serii oraz dla osób początkujących. Tak samo sztanga, bez żadnego obciążenia może być dobra do nauki przysiadu, bo sama w sobie waży 9 kg. Ja moją sztangą robię pierwszą serię, gdy ćwiczę ramiona i rogrzewam się przed treningami. Sztanga jest o tyle uniwersalna, że można nią zrobić trening wszystkich partii mięśniowych. To samo tyczy się hantli, możemy z nimi zrobić wszystko, ale doznania są zupełnie inne. Są takie ćwiczenia, które lepiej jest mi robić hantlami - na przykład uginanie ramion, bo poziom trudności jest większy, ale przysiad bardziej podchodzi mi ze sztangą i nie przepadam za tym ćwiczeniem z hantlami. </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-INdAPKwA57M/Um0DkGHwY4I/AAAAAAAAAec/Bzfn2jScv2E/s1600/dumbbell-rack.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="http://4.bp.blogspot.com/-INdAPKwA57M/Um0DkGHwY4I/AAAAAAAAAec/Bzfn2jScv2E/s400/dumbbell-rack.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.home-gym-bodybuilding.com/image-files/dumbbell-rack.jpg" target="_blank">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Ok, hantle i sztangę już mamy. A co z ławką do wyciskania, ławeczką do brzuszków i łamanym gryfem? Otóż, jeśli chodzi o ławkę do wyciskania, nie jest ona niezbędna, tak samo ławeczka do brzuszków, bo wyciskanie i brzuszki z powodzeniem można robić na podłodze, a jako stojak przy wyciskaniu sztangi i hantli mogą posłużyć nam na przykład książki. Co do łamanego gryfu, to owszem jest on dość przydatny, ale ja traktuję go jako urozmaicenie, ponieważ mam sztangę i hantle. Nie polecam winylowych hantli, z tych samych powodów, które wymieniła Niebiesko - Szara w <a href="http://niebieskoszara.blogspot.com/2013/10/315-dlaczego-nie-opaca-sie-kupowac.html" target="_blank">tym</a> poście. Dla ambitnych, do listy must have należy dopisać drążek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z rzeczy, które prócz wyżej wymiemionego sprzętu powinny się znaleźć w naszej domowej siłowni, mogę śmiało polecić skakankę raz rękawiczki do ćwiczeń, odciski to nic przyjemnego. A jeśli ktoś lubi biegać i robi to regularnie, wypadałoby kupić buty do biegania. O urządzeniach typu Ab-Gymnic i innych <strong>Ty-siedzisz-jesz-lody-a-to-ćwiczy-twoje-mięśnie-i-chudniesz </strong>nawet nie wspominam, bo to żenada.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z mojej strony to tyle, mam nadzięję, że komuś się przyda, to co napisałam. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
Pozdrawiam!<br />
<br />
<br />
<br />roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-13568465758605387742013-10-22T11:16:00.002+02:002013-10-22T14:56:57.858+02:00Gotuj z Agą cz. 4<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj post z serii, która na blogu odeszła w zapomnienie, ale nadarzyła się okazja, żeby ją odświeżyć. Ostatnio podzieliłam się z Wami tym, jak zrobiłam mąkę kokosową. Długo myślałam, co z niej zrobić i najprostsze rozwiązanie przyszło mi do głowy dopiero wczoraj. Na podwieczorek zrobiłam sobie placuszki kokosowe z brzoskwiniowym dżemem. Przepis taki sam, jak na placki owsiane, a mąka kokosowa zrobiła robotę - placuszki były kruche, a jednocześnie lekko wilgotne, a za sprawą dodania do nich kilku kropli aromatu waniliowego, smakowały genialnie. Może się wydawać, że nie ma co rozpływać się w zachwytach nad plackami, ale uwierzcie mi na słowo, że po 3 latach używania mąki pełnoziarnistej lub owsianej taka odmiana robi duże wrażenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
A oto, czego potrzebujemy:<br />
<div>
</div>
<div>
<ul>
<li><span style="color: #3d85c6;">70 g mąki kokosowej</span></li>
<li><span style="color: #3d85c6;">2 całe jajka</span></li>
<li><span style="color: #3d85c6;">150 ml mleka kokosowego/migdałowego</span></li>
<li><span style="color: #3d85c6;">cukier lub inna substancja słodząca - ja użyłam słodzika</span></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie składniki mieszamy, ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, jeśli jest za gęste, dolewamy mleka. Rozgrzewamy patelnię i smażymy na złoty kolor. Jako że struktura mąki kokosowej jest inna od zwykłej, ciasto sie rozwarstwia, więc przed wylaniem porcji na patelnię należy za każdym razem dokładnie mieszać, po wylaniu na patelnię czekamy chwilę, aż placek wstępnie się podsmaży, następnie wyrównujemy go drewnianą łopatką. Przy obracaniu na drugą stronę radzę być bardzo ostrożnym, a placuszki najlepiej robić wielkości narzędzia, ktorym będziemy je przewracać, bo się rozpadną i wyjdzie nam krajanka ;)
Możecie je zjeść z dżemem, tak jak ja, z nutellą w ramach cheatmeala albo z jakimś słodkim serkiem, dla mnie byłyby idealne w każdej wersji, bo uwielbiam kokos, nie tylko w kuchni, ale także jego zapach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-KctwsneLXBc/UmZCKfa45AI/AAAAAAAAAeI/ojf_JopAc60/s1600/placiPLACKI.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://1.bp.blogspot.com/-KctwsneLXBc/UmZCKfa45AI/AAAAAAAAAeI/ojf_JopAc60/s400/placiPLACKI.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Domyślam się, że nie każda/każdy z Was ma dostęp do tych składników, więc nie jest to przepis na co dzień, jednak każdemu, kto przepada za kokosem, tak jak ja, polecam wypróbowanie go przy najbliższej okazji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
<br /></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-22276747959652074102013-10-13T13:49:00.000+02:002013-10-13T13:51:47.499+02:00Siłownia - chirurg plastyczny dla biednych.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-h-rRyAbjUuo/UlhwazIxlbI/AAAAAAAAAd4/mfpgcb2XakU/s1600/ex.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-h-rRyAbjUuo/UlhwazIxlbI/AAAAAAAAAd4/mfpgcb2XakU/s320/ex.jpg" width="252" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wyobraźmy sobie, że jest opcja, by chudnąć tylko z danej, wybranej przez nas części ciała. Byłoby cudownie, gdyby można było odchudzić tylko brzuch i biodra, a biust zostawić w tym samym rozmiarze... Niestety nie ma tak dobrze i jak chudniemy, to równomiernie z całego ciała. Każda z nas ma oczywiście pewne problematyczne strefy, które po jakimś czasie stają się po prostu odporne i dopracowanie ich wymaga więcej czasu oraz i kombinowania, ale wszystko da się zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli już kobiety zaczynają ćwiczyć siłowo (mam tu na myśli trening z obciążeniem), to najczęściej zależy im tylko na tym, by pupa/brzuch/ramiona stały się mniejsze. Mało która patrzy na to pod kątem wyrównywania proporcji ciała. Treningiem siłowym można fantastycznie wyrównać dysproporcje ramion i bioder, jeśli masz wrażenie, że Twoje ramionka są wąskie i wyglądają śmiesznie w zestawieniu ze zbyt szerokimi biodrami, śmiało... Bierz złom i ćwicz barki oraz ramiona. Efekt będzie zaskakujący i przede wszystkim - darmowy i nieinwazyjny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak samo, jeśli uważasz, że masz tzw. 'płaskodupie', nie ma nic lepszego, niż przysiady ze sztangą, które przy okazji wyrzeźbią uda, wyprostują sylwetkę i sprawią, że linia pleców znacznie się poprawi, a nasza sylwetka zyska +100 do atrakcyjności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ramiona jak patyczki? Najlepsze lekarstwo to trening ramion, ale nie jakimiś różowymi hantelkami, tylko konkretnym ciężarem. Zaraz pewnie znajdą się przeciwniczki, ale jakby co, nie karzę nikomu pakować 10 kilogramiami ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oprócz estetycznych 'skutków' ubocznych, istnięją też zdrowotne. Mianowicie, trening siłowy pomaga w niwelowaniu wad postawy, na przykład skoliozy (znam dwie osoby, które po paru latach na siłce sie wyprostowały). Siłownia pomoże również osobom cierpiącym na kifozę, ponadto wzmacnia szkielet.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o mnie, treningiem siłowym nadrobiłam dysproporcję ramion oraz przestałam sie garbić. A Wy macie jakies pozytywne efekty tego typu? Chętnie przeczytam o tym w komentarzach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-73541498440942849492013-10-11T21:36:00.000+02:002013-10-11T21:36:37.637+02:00Do it yourself - mąka kokosowa.<div style="text-align: justify;">
W dzisiejszym poście będzie o tym, jak udało mi się wyprodukować mąkę kokosową z wiórek. Nie była to produkcja na wielką skalę, ale sam fakt, że udało mi się uzyskać pożądany efekt, mnie satysfakcjonuje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Skąd pomysł na zrobienie mąki kokosowej? Od niedawna zaczęłam się interesować żywnością nie zawierającą glutenu, znalazłam wiele fajnych przepisów na chleby, bułeczki, naleśniki, babeczki i całe mnóstwo innych pyszności, które nie zawierają ani grama zbóż. Większość z tych przepisów opiera się na mące kokosowej lub mące z tapioki i o ile mąka z tapioki jest dosyć tania, o tyle mąka kokosowa osiąga zawrotne ceny, które dochodzą nawet do 70 złotych za kilogram. Dlatego właśnie postanowiłam spróbować zrobić własną. Przeszukałam internet i <a href="http://www.olgasmile.com/maka-kokosowa.html" target="_blank">tutaj</a> znalazłam przepis. Jak widać, ani ilość składników, ani instrukcja wykonania nie odstrasza, jedyne czego potrzebujemy do blender i trochę czasu, ponieważ cały proces jest czasochłonny. Na pierwszy raz kupiłam <strong><span style="color: #674ea7;">200 g wiórków kokosowych</span></strong>, tak jak w przepisie i zalałam je dość ciepłą wodą, ale tylko <strong><span style="color: #674ea7;">jednym litrem.</span> </strong>Wymieszałam wszystko i zostawiłam na noc. Na drugi dzień, podgrzałam wszystko, tak by było prawie gorące i znowu na chwilę zostawiłam. Odcedziłam wiórki od wody na sitku, przełożyłam do głębokiej miski i najpierw dłuższą chwilę blendowałam sam kokos. Następnie dolałam połowę wody, w której moczyły się wiórki i znowu blendowałam. Wtedy właśnie zaczęło powstawać mleczko kokosowe. Po upływie mniej więcej 7 minut znowu dolałam połowę wody, która została w garnku (w sumie 0.75 l) i o czywiście dalej blendowałam. Powstało coś na kształt gęstej, niejodnorodnej masy. Kolejnym etapem porządne odcedzenie kokosu od płynu, czyli mleczka. Wzięłam sitko, wyłożyłam je niezbyt ciasno tkaną, czystą ściereczką i partiami wszystko przelewałam. Każdą partię dokładnie odciskałam w rękach, jakym wykręcała mokre pranie. Mleczko odstawiłam, a pozostałe wiórki zalałam szklanką <strong><span style="color: #674ea7;">wrzącej wody</span></strong>, wymieszałam, następnie znowu odcedziłam, tym razem <strong>BARDZO</strong><strong> </strong>dokładnie. W tym momencie najgorsze jest za nami, teraz wystarczy tylko przesypać odciśnięte wióry na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia, rozdrobnić je widelcem, równomiernie rozprowadzić i wstawić do piekarnika nagrzanego do 100 stopni na ok. 2 godziny. Co jakiś czas trzeba piekarnik uchylić i przy okazji przemieszać wiórki. Po upływie wymaganego czasu wyciągamy kokos, przesypujemy do miski i jeszcze raz blendujemy, by uzyskać strukturę mąki (nie będzie to taka struktura, jaką ma mąka ze zbóż). Mój blender jest strasznie słaby, więc żeby w ogóle uzyskać jakikolowiek efekt musiałam wsypać wysuszone wiórki do wysokiej szklanki i w niej blendować, inaczej wszystko uciekało mi na boki i blender nie 'łapał'. Gotową mąkę przesypujemy do słoiczka i przechowujemy w suchym miejscu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To tyle, jeśli chodzi o mąkę. Wróćmy jeszcze na chwilę do mleczka. To co, odcisnęłam z wiórek to było mleczko, ale wymieszane z wodą. Dopiero po tym, jak wstawiłam je do lodówki, mleko które jest tłuste stężało i mogłam zebrać to właściwe, bez wody. Moje miała konsystencje jakby bitej śmietany, było gęste, puszyste, pachnące i PYSZNE! Jeszcze tego samego dnia zrobiłam sobie kurczaka z curry w mleku kokosowym i było to przepyszne. Wszystkim, którzy jeszcze nie próbowali polecam jak najszybciej nadrobić zaległości. </div>
<br />
Na koniec oczywiście efekty moich starań:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-9C_0jQUSeOY/UlhPUPrQ-PI/AAAAAAAAAdo/Z070dV6d2e4/s1600/folur.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-9C_0jQUSeOY/UlhPUPrQ-PI/AAAAAAAAAdo/Z070dV6d2e4/s320/folur.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Aha! Z 200 gram wiórków wyszło mi 70 gram mąki, szału nie ma, ale jak macie dostęp do tanich wiórków, to w przeliczeniu na kilogram taniej wychodzi za mąkę domowej roboty.<br />
<br />
Ktoś się bawi w wyrób własnych mąk? Ja planuje zrobić z kaszy gryczanej, ale muszę dorobić się młynka, może poelcicie mi jakiś porządny, który nie spali się po pierwszym razie?<br />
<br />
P.S.: Po grzebaniu się w tych wiórkach moje dłonie były gładkie i nawilżone, jak po zabiegach w salonie kosmetycznym. Wniosek? Szukam przepisu na własnej roboty kokosowe mazidło do ciała :)<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-8744967731403770262013-10-09T21:11:00.000+02:002013-10-09T21:11:00.115+02:00Mój przykładowy jadłospis.W komentarzu pod ostatnim postem padła prośba, abym pokazała, jak wygląda mój przykładowy jadłospis przy obecnym rozkładzie makrosładników. Dla przypomnienia jest to: <strong>B - 120 g, W - 150-170 g, T - 40 g.</strong> Jeśli chodzi o same makrosładniki to wygląda to następująco:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-8fVAvMjZ4a8/UlWmvibqrcI/AAAAAAAAAdY/geJYr5sAZfY/s1600/tabele+2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="193" src="http://1.bp.blogspot.com/-8fVAvMjZ4a8/UlWmvibqrcI/AAAAAAAAAdY/geJYr5sAZfY/s400/tabele+2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie mam podziału na typowo śniadanowe lub obiadowe potrawy, odkąd jestem na IF, toteż ciężko mi opisać konkretne posiłki. Jak zaczynam jeść, to po prostu jem wszystko jak leci z tych rzeczy, które mam naszykowane na dany dzień. Co do dnia dzisiejszego, mogę wyróżnić obiad, na który składał się gotowany mintaj, brokuły, kapusta kiszona i ziemniaki. Jak widzicie, pomimo tylu zjedzonych rzeczy, nie udało mi się zjeść wszystkiego, co powinnam, najbardziej widać to przy kaloriach, ale nie zamierzam wpychać w siebie jedzenia, bo tak trzeba. Pewnie w nocy jeszcze zgłodnieje (chodzę późno spać...), ale wtedy będę ratować się herbatką z kopru włoskiego, która ostatnio gości na mojej szafce nocnej codziennie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wydaje się, że 1600-1700 kcal to nie tak dużo i ciężko zmieścić się w limicie, ale jeśli rozsądnie komponuje się posiłki, to czasem nawet ciężko dobić do tej wartości, mimo iż trafił się nawet Big Milk. Taka miska jak dzisiaj nie zdarza się codziennie, czasem jest nawet troszkę więcej, niż być powinno, ale też nie będę się z tego powodu karać. Dzisiaj zjadłam za mało warzyw, jedynie do tego mam jakieś zastrzeżenia ;) To by chyba było na tyle, jeśli chodzi o moje jedzonko. Jak macie jakieś pytania, wiecie co robić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-47712456263693897302013-10-03T21:22:00.001+02:002013-10-03T21:28:42.246+02:00Intermittent Fasting - sprawozdanie numer 2.<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-VoYUsGMZWbk/Uk3DQQvSwvI/AAAAAAAAAdI/-ccK3gt019s/s1600/fast.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="242" src="http://2.bp.blogspot.com/-VoYUsGMZWbk/Uk3DQQvSwvI/AAAAAAAAAdI/-ccK3gt019s/s320/fast.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxsAJHZeNVIXeQOdvsNVr9ZKHFTKlqWaq9_myTgDgDaQoCt6bQs7ORydGVqPVL-amhvxuOaPp9-cF5_0WPj0cp7XMk0o7IftsQUmW0-Havp0A8oX2zfD_oiWI55c1FBv2tV843BaHh/s1600/606.03KP+-+Want+to+Live+Long+Try+Intermittent+Fasting4.jpg" target="_blank">źródło</a><br />
<br />
<br />
<br />
<br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pewnie zauważyliście, że ostatnimi czasy bardzo rzadko się udzielam, zarówno na blogu, jak i na fun page'u. Tak się złożyło, że znowu nie mam w domu dostępu do internetu, a nie lubię pisać postów z doskoku, więc musiałam się zebrać w sobie, żeby wystrugać tego, którego właśnie czytacie ;) Jako że nie mam zbyt wielu okazji, by zasiąść przy komputerze, wybór padł na kolejną relację z Intermittent Fasting, ponieważ wprowadziłam kilka zmian. Na pierwszy ogień poszło skrócenie okna żywieniowego - z 10 godzin zeszłam z dnia na dzień do 6 godzin. Od niecałych dwóch tygodni moje okno trwa od godziny 16:00 do 22:00. Strasznie się obawiałam, że mi to nie wyjdzie, ale muszę przyznać, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Moje obawy dotyczyły przede wszystkim tego, że nie dam rady trenować na czczo, zwłaszcza siłowo. Owszem, pierwszy trening był... hmmm, dość specyficzny. Nie czułam się źle, ale odczuwałam pewien dyskomfort, byłam głodna i pierwsze dwie serie trochę kiepsko mi szły, ale potem się rozkręciłam. Każdy kolejny trening był coraz łatwiejszy, nie zauważyłam żadnych spadków siły, a wręcz targam więcej. Ponadto mam dużo energii, nie jestem ospała i generalnie wszystko jest w najlepszym porządku.
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o uczucie głodu, to też nie ma tragedii, najgorsze były pierwsze dwa dni, bo ssanie było prawie nie do wytrzymania, ale trzeciego dnia wszystko minęło. Po prostu piję kawę ok. 12:00 i do 16:00 spokojnie daję radę. Piję wodę i zieloną herbatę. Zmieniłam także proporcje makroskładników, teraz <b>B - 120g </b>(2 g na kilogram masy ciała, waże trochę mniej niż 60 kg, ale zaogrąkliłam wartość), <b>T - 40 g, W - 150-170 g, niestety nawet jakbym chciała, to bardzi ciężko mi zjeść aż 200 g węgli. </b>Tłuszczu jest więcej, ponieważ jako kobieta nawet powinnam jeść go odrobinę więcej niż mężczyźni. Kalorie bez zmian, ale też nie do końca się wyrabiam, czasami jem trochę mniej, niż powinnam. Nie jest to zbyt duża różnica, więc na pewno mi to nie zaszkodzi. Nadal twardo trzymam się postanowienia, że nie jem śmieci, choć w teorii mogę. Zdarzają się cheat meale, ale są tak małe, że nie wyrządzą mi wielkiej szkody i zazwyczaj i tak mieszczą się w moim zapotrzebowaniu dobowym. Ograniczyłam owoce na dwa tygodnie, prawie całkowicie, pomijając kilka jabłek i dwa banany przez 10 dni udaje mi się dotrzymać postanowienia. Trening nadal wygląda, tak jak wcześniej - siłowy dzielony oraz cardio, 5-6 dni w tygodniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec to, czego pewnie wszyscy są ciekawi, czyli jakie są efekty tych wszystkich zabiegów? Szczerze mówiąc, jeszcze trochę za wcześnie, by o tym mówić, wydaje mi się, że dopiero po miesiącu będę mogła się w tej kwestii wypowiedzieć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując - bycie na IF jest łatwiejsze, niż mi się wydawało i trochę żałuję, że tak późno się za to zabrałam. Ale, ale... Do lata jeszcze dużo czasu, który zaczynam wykorzystywać już teraz :D</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam!</div>
roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3157527775925719869.post-18010505572129990782013-09-25T21:15:00.002+02:002013-09-25T21:15:35.160+02:00Zumba.... Czyżby?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-6aQ3V3umWqo/UkMx3iA3BaI/AAAAAAAAAc0/ydmaEjsjzQo/s1600/zumba_i-dont-think-so-bitch.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="286" src="http://4.bp.blogspot.com/-6aQ3V3umWqo/UkMx3iA3BaI/AAAAAAAAAc0/ydmaEjsjzQo/s320/zumba_i-dont-think-so-bitch.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Już kiedyś używałam tego obrazka, ale w trochę innym kontekście niż dzisiaj. Otóż wczoraj pierwszy raz w życiu byłam na 'babskim sporcie' - w ośrodku kultury w mojej uroczej wiosce odbywają się od niedawna zajęcia (treningi?) zumby. Koszt nie jest duży, więc postanowiłam pójść i zobaczyć, jak to jest. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać i muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :D Wiadomo, że nie zamierzam teraz poprzestać tylko i wyłącznie na zumbie, ale przez brzydką pogodę i ciągle padający deszcz nie zawsze mam okazję i chotę, by iść pobiegać. Na dworze jest mokro i ponuro, co zdecydowanie nie zachęca do aktywności na świeżym powietrzu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś miałam okazję brać udział w zajęciach aerobiku, poszłam zaledwie dwa razy, ponieważ nie podobała mi się specyfika zajęć, poza tym byłam wtedy skrajnie niesprawna fizycznie i gruba, więc po trzech przysiadach chciało mi się płakać. Obawiałam się, że zumba też może mi się nie spodobać, z tego pierwszego powodu tym razem ;) Moim zdaniem jest to bardzo fajne urozmaicenie normalnych treningów - mam tu na myśli treningi normalne dla mnie, czyli siłowe. Można odpocząć psychicznie, wyżyć się i pokręcić tyłkiem w rytm całkiem fajnej - przynajmniej na mojej zumbie- muzyki. Podobno nie każdy ma to szczęście, bo na przykład moja kuzynka tańcowała do "Ona tańczy dla mnie".... Oprócz tego strasznie spodobało mi się, to że wykorzystywane są kroki z tańców latynoamerykańskich ( o ile się nie mylę?). Były momenty, że nawet się zmęczyłam, przy szybszej muzyce. Poza tym można wyćwiczyć poczucie rytmu, koordynację oraz nabrać lekkości ruchów i gracji, a przecież każda z nas chce mieć te kocie ruchy, prawda? :D</div>
<br />
Podsumowując, w przyszły wtorek idę znowu, ale tym razem biorę ręcznik i więcej wody ;)<br />
Która z Was chodzi na zumbę? Jakie macie wrażenia?<br />
<br />
Pozdrawiam!roodahhttp://www.blogger.com/profile/06058899749338905665noreply@blogger.com30