Najbardziej lubię efekt końcowy :) |
Edit: W komentarzach poproszono mnie o wrzucenie przepisu na rogaliki, więc proszę bardzo, oto i on:
Składniki
- 0,5 kg mąki (polecam tę pełnoziarnistą wymieszać ze zwykłą w proporcji 2:1, wtedy ciasto ma lepszą konsystencję)
- 1 margaryna
- pół kostki drożdży
- 2 jajka
- pół szklanki kwaśnej śmietany
- 3 łyżki cukru
Sposób wykonania
Margarynę rozpuszczamy w garnuszku lub w kuchence mikrofalowej, drożdże mieszamy ze śmietaną i cukrem i dajemy im jakieś 10 minut na 'popracowanie'. Do mąki dodajemy wszystkie mokre skałdniki(śmietanę, jajka i przestudzoną, płynną margarynę) i wyrabiamy ciasto, najlepiej reką. Ciasto dzielimy na cztery części i wkładamy do zamrażarki w celu schłodzenia. Każdą część rozwałkowujemy na kształt koła i kroimy tak jak widać na zdjęciu powyżej, nakładamy nadzienie(w moim przypadku były to wiśnie), zawijamy i voilà :) Układamy na blaszce, może być wysmarowana tłuszczem albo wyłożona papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do temp. 160-180 stopni(zależy od piekarnika). Pieczemy ok.10-15 minut, powinny mieć złoty kolor :) Śmacznego i pozdrawiam :)
Rogaliki wyglądają pysznie :) Ja wczoraj się poświęciłam i zrobiłam pączki, dziś już ich niewiele zostało :)
OdpowiedzUsuńMoże wrzucisz nam przepis na te rogaliki ?! :D
OdpowiedzUsuńWyglądają genialnie !
Jasne wrzucę, edytuję tamtego posta, ale nie dzisiaj, bo właśnie wróciłam po 10 h z pracy :)
UsuńDziękuję bardzo za przepis ! Pozdrawiam ! :D
UsuńWyglądają jak rogaliki mojej mamy! Darianna
OdpowiedzUsuńNa Twoim blogu widnieją dopiero 3 notki, a ja już jestem od niego uzależniona. Daje niesamowitego kopa. Ważę kilka kilogramów mniej niż Ty przed schudnięciem i całe życie mam na tym punkcie kompleks. Też próbowałam różnych diet, ale zazwyczaj to albo te diety były śmieciowe albo mi brakowało samozaparcia. Twoje notki...a szczególnie ta pierwsza bardzo mnie zmotywowały. Jesteś idealnym przykładem na to,że chcieć to móc..mam nadzieję,że z czasem również będę do Ciebie dołączyć i być tak bardzo dumna z efektów swojej pracy nad sobą:)
OdpowiedzUsuńDzięki, oby więcej takich uzależnionych osób jak Ty :) Pamiętaj, że najgorzej jest zacząć, potem już nie możesz bez tego żyć :D
UsuńMega blog ;) będę wpadać celem zmotywowania samej siebie. Ja właśnie ogarniam zdrowie żywienie, próbuję po prostu wyzbyć się nawyków typu "a jestem na mieście to jeden mac nie zaszkodzi". Jak na razie jem smakowitości typu sałatki makaronowo-łososiowe, wcinam owoce, warzywa, pełnoziarniste pieczywo, chude mięso, nabiał itp. Nie wiem zupełnie ile to kalorii bo stwierdziłam, że nie będę codziennie liczyć, ale jak czytam notki bardziej "zaawansowanych" dziewczyn to się zastanawiam, może powinnam jednak liczyć... Wy liczycie? Oczywiście następny - i w sumie najistotniejszy chyba -krok to zmiana siedzącego trybu życia i codzienne ćwiczenia uff... napiszę jak mi to będzie szło, może mnie kopniesz w 4 litery celem motywacji ;)
OdpowiedzUsuńBTW przy pierwszej notce też się pośmiałam, nie owijasz w bawełnę i lubię to!
pozdro
Magdalena
Kopię Cię w 4 litery! A co do motywacji, to owszem bodźce 'zewnętrzne'(zdjęcia, blogi itp) bardzo pomagają, ale tak naprawdę to wszystko masz w głowie, jak sama siebe nie zmotywujesz i przede wszystkim nie odpowiesz sobie na pytanie po co właściwie to wszystko robisz, to ciężko na dłuższą metę zmienić tryb życia. Ale wierzę, że Ci się uda, między innymi dlatego zaczęłam prowadzić bloga, żeby motywować innych :)
UsuńJedzeniowo już mi się zaczęło "udawać" tylko klucz cały moim zdaniem leży w codziennej aktywności fizycznej na zasadzie - od dziś do końca życia ;) przymierzam się do płyt Ewy Chodakowskiej, widziałam na fejsie zdjęcia dziewczyn z "efektami" i normalnie padłam z wrażenia. Tak jak u Ciebie, super różnica, widać ile litrów potu w to włożyłaś. Rzuć jakiegoś posta o tym jak ćwiczyłaś i jak łączyłaś ćwiczenia z codziennością. Ja się trochę boję bo praca + kształcenie zawodowe(wymóg zawodowy, w ciągu roku egzaminy, każda sobota zajęta tydzień w tydzień) + codzienna nauka po ok 2h. Ale po zastanowieniu stwierdzam, że jak się wywali "pożeracze czasu" typu komputer, serial to te 50 min musi się znaleźć i nie ma wymówek, na sobie nie ma co oszczędzać. Przygotowuję się psychicznie :D pozdro niedzielne Magdalena
UsuńHehe, pamiętaj, że sylwetkę robi się w kuchni ;] 70% to dieta, 20% to sport a 10% to geny :) I wcale nie musisz mieć aż 50 minut, napisałam o tym właśnie przed chwilą :)
UsuńNa poczatku mojego nawrócenia też liczyłam, ale orienatacyjnie, żeby określić porcję mniej więcej, potem wszystko jadłam juz na wyczucie :)
UsuńAguśka moja kochana robiła pyszniutkie rogaliczki i nie poczęstowała mnie nimi!!!? Wiem, wiem.. to dla mojego dobra :D
OdpowiedzUsuńfaszerowałaś je jagodami goji czy mi się wydaje?
OdpowiedzUsuńWiśniami :)
Usuńwiec tak to sie robi :) wygladaja pysznie!
OdpowiedzUsuń