środa, 20 lutego 2013

Kiedy dużo to już za dużo?

No właśnie, skąd mamy wiedzieć, że za bardzo się forsujemy? Bo o treningi mi chodzi. Bardzo często, zwłaszcza wtedy, kiedy poziom mojej motywacji i zacięcia osiąga apogeum(czyli tak, jak teraz), tak dużo i intensywnie ćwiczę, że w pewnym momencie zaczynają mnie nachodzić myśli, czy przypadkiem nie przeginam. Zazwyczaj przekonuję się o tym wtedy kiedy coś zaczyna mnie boleć, ale to nie jest reguła. Jako takich objawów przetrenowania jeszcze sie chyba nie dorobiłam, chociaż bywało tak, że byłam blisko. U mnie objawiało się to przede wszystkim brakiem ochoty na jakiekolwiek ćwiczenia i to nie było lenistwo, poczuciem braku sensu w tym co robię i myśleniem, że nic z tego nie wyjdzie, więc daję sobie spokój. Miałam totalną awersję do aktywności fizycznej. Robiłam wtedy kilka dni przerwy i nagle wszystko wracało do normy, a ja aż się trzęsłam, żeby iść pobiegać, a po bieganiu robiłam jeszcze lekki trening obwodowy i odkurzałam mieszkanie ;] A teraz trochę faktów.

Otóż nie tylko zawodowi sportowcy mogą się przetrenować, my też możemy jeśli będziemy za bardzo dawać sobie w kość. Oto objawy przetrenowania, dzielą się one na psychiczne(nie musimy odczuwać wszystkich na raz) oraz na te, które odbijają sie na naszej kondycji fizycznej:





PSYCHICZNE:                                                                 
  • apatia                                                                       
  • zniechęcenie
  • niechęć do treningów
  • bezsenność
  • zmniejszenie popędu seksualnego
  • zmienne nastroje
  • uczucie roztrzęsienia        
FIZYCZNE:
  • zmniejszenie wydolności organizmu
  • pogorszenie kondycji
  • bóle mięśni i stawów
  • gwałtowny spadek wagi
  • podwyższone tętno spoczynkowe(powinno być mierzone zaraz po obudzeniu, ale nie każdy codziennie to pada i ciężko się do czegoś odnieść)
  • wzmożona potliwość
  • niezborność ruchów
  • wzrost ciepłoty ciała               

Każdy, kto zetknął się w jakimś stopniu ze sportem i ma na ten temat jakieś pojęcie wie, że niewskazane jest ćwiczenie przez 7 dni w tygodniu, zwłaszcza, jeżeli robimy to rekreacyjnie, a nie zawodowo. Tak samo oczywiste jest dla mnie to, że nie wykonujemy wymagającego treningu siłowego każdego dnia, ponieważ mięśnie potrzebują czasu, by sie zregenerować. Ja mam swój system, który przedstawia sie następująco(odnoście t. siłowego): 1 dzień treningowy + cardio, następny dzień tylko cardio. Jeśli coś bardzo mnie boli i wiem, że przegięłam - tak jak zdarzyło mi się to podczas katowania lunges z obciążeniem i zrobił mi sie krwiak wielkości plasterka salami nad kolanem - to na drugi dzień absolutnie daję sobie spokój i odpoczywam z dziką satysfakcją ;) Więc jeśli nie czujecie sie na siłach, by ćwiczyć, bo macie jakąś kontuzje, to nie ćwiczcie z uporem maniaka, bo pomiędzy walką z lenistwem, a świadomym robieniem sobie krzywdy różnica w teorii jest diametralna, jednak w praktyce ciężko to wyczuć. Nasza w tym głowa, aby poznać swóje ciało i jego możliwości na tyle, by umieć go słuchać i reagować na jego sygnały o przemęczeniu; potrzeba na to czasu i kilku kontuzji, ale po to mamy rozum, żeby z niego korzystać i uczyć sie na swoich lub nawet cudzych błędach :) 


Dla posępnego Arnolda przetrenowanie nie istniało, jeśli ktoś czytał jego książkę, wie co mam na myśli, ale to już ekstremalny przypadek, hihi :)
                            

P.S. wiem, że z dużym opóźnieniem, ale i mi się udało, za 3 razem. W ogóle spodziewałam sie, że to będzie mega trudne, ale poszło łatwo więc level 1 mam zaliczony :D





8 komentarzy:

  1. Zawsze chętnie tutaj zaglądam chyba jednak po motywację...

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo.. ja na razie próbuję stopniowo zwiększać dawki ;) natchnęło mnie p90x, opowiadałaś o swoim "męskim podejściu" do ćwiczeń, co myślisz o tym p90x?

    Jak usłyszałam prowadzącego i te jego teksty to aż wstałam z łóżka i musiałam spróbować czy dam radę coś po nim powtórzyc :P tylko nie wiem czy to mądry pomysł na dzień dobry, bez kondycji pakować się w coś takiego - chyba jednak typowo męskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie po męsku nie oznacza zażynania się przy p90x. Powiem szczerze, że parę razy spróbowałam insanity i spuchłam w połowie... Jeżeli nie czujesz sie na siłach to odpuść na razie albo nie rób tego w całości od razu, bo to dość ciężki trening, chociaż efekty zachęcają :)

      Usuń
    2. Ty spuchłaś ja ducha wyzionęłam :D ale strasznie strasznie bym chciała dojść do etapu kiedy będę w stanie go zrobić w całości. to by było coś ;) tylko ta godzina dziennie... zostaję przy Jilian i Ewce na razie, jak się poczuję mocniejsza a słońce zacznie świecić o 4 rano to może się zmuszę p90x rano :D tylko pozostaje pytanie czy po nim dojdę do pracy a to wątpliwe hehe :D Ty tłuczesz Zuzkę? pozdro! Magdalena

      Usuń
    3. Tłukę, tłukę chociaż ze względu na jazdę w pracy mam obecnie 3 dni przerwy, co strasznie mnie uwiera. A Ty chcesz o 4 rano coś ćwiczyć? No to podziwiam, bo ja ie wtedy zazwyczaj przewracam na drugi bok i wołem nie da się mnie z łóżka wyciagnać ;]

      Usuń
  3. Ja mam ten problem, że ilość obowiązków prowadzi do stwierdzenia - rano albo w ogóle :( a co do roboty to jakaś masakra się dzieje, u mnie w tym tyg wyleciała jedna dziewczyna, wcześniej kilka osób porezygnowało, ja mam umowę do 31 marca i dalej powinna być przedłużona... chyba ;( więc znam to uczucie, nie dołuj się i nie poddawaj bo jutro musi być lepiej! a jak samo nie będzie to zrobisz tak, żeby było ;) walcz! pozdro i idę spać z kurami, Magdalena

    OdpowiedzUsuń