środa, 6 marca 2013

Powrót do korzeni.

Dzisiaj odniosłam wrażenie, że wiosna już tuż - tuż i podejrzewam, że nie byłam w tym osamotniona :) Z powodu tej pięknej pogody odłożyłam sprzątanie na trochę później i poszłam sobie pobiegać. Niby dzień jak co dzień, jeśli o to chodzi, ale przy takim słoneczku miałam więcej energii i trening sprawił mi większą radość i satysfakcję niż dotychczas. W ogóle byłam dzisiaj dość 'natchniona', więc jeszcze przed śniadaniem weszłam na wagę(pierwszy raz od 2 miesięcy, o ile się nie mylę) oraz się pomierzyłam. Po raz kolejny mam dowód na to, że cyferki na wadze to żaden wyznacznik. Mogę się też pokusić o stwierdzenie, że w moim wypadku te na centymetrze też. Wiem, że to zabrzmi dość niewiarygodnie, ale od ostatnich pomiarów, które robiłam też dwa miesiące temu z ciekawości, praktycznie nic się nie zmieniło, a ja - i nie tylko ja, bo mój chłopak też, a on jest raczej obiektywny w tej kwestii - widzę, że wyglądam coraz lepiej i widzę coraz mniejszą kołderkę z tłuszczu chociażby na brzuchu czy plecach. Ważąc 57 kg(!) na wakacjach w zeszłym roku byłam bardziej zatłuszczona niż teraz. Niemniej jednak dzisiaj postanowiłam robić pomiary i kontrolować wagę co miesiąc, żeby mieć jakiś punkt odniesienia. Jestem tym typem człowieka, który bardziej się przykłada, jeśli ma bat nad sobą, a teraz czuję, że potrzebuję właśnie takiego bata, bo niestety mam lekki zastój. Wklejam screena tabelki z pomiarami:


W tabelce nie ma zbyt wielu kryteriów, ale to są akurat te miesjca na których najbardziej mi zależy. Nie interesuje mnie, ile mam w obwodzie kostki lub nadgarstka, a w klatce piersiowej się nie mierzę juz od jakiegoś czasu, bo co miesiąc robiło mi się tylko coraz bardziej smutno ;) Ponadto wracam na dobre do mojego starego systemu treningów: 1 dzień siłowy + kardio; 1 dzień samo kardio lub jakiś inny trening, który nie będzie zbytnio obciążał partii ćwiczonych poprzedniego dnia. Ostatnio za bardzo się rozdrabniałam i szukałam wrażeń to tu to tam i przez to nie mogłam się porządnie skupić na jednym, konkretnym programie. Także czas najwyższy zebrać się do kupy :)

Dzisiejszy rozkład jazdy:

- 25 minut biegu
- thrusters 10 powtórzeń x 3
- lunges 10 na każdą nogę x 3
- głębokie przysiady 10 powtórzeń x 3
- skoki na podwyższenie obunóż 10 powtórzeń x 3 ( u mnie to było łóżko w pokoju ;)

Thrusters, przysiady oraz lunges wykonywałam z hantlami po ok. 6 kg każdy. Może nie wygląda to na jakiś super ostry trening, ale ja go odczułam, jak należy, a teraz nadal czuję w nogach, że coś dzisiaj robiłam, więc było dobrze.

Na koniec jeszcze stan mojego brzucha na dzień dzisiejszy, nic się raczej nie zmieniło. Na pewno nie na gorsze.


Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. ja po miesiacu cwiczen i diety tez za duzo nie straciłam na wadze ani w centymetrach, ale.....w za male spodnie juz wchodze wiec jednak cos schudłam :)
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tylko ja nie robię tego od miesiąca tylko od 3 lat praktycznie, po tak długim czasie już nie jest tak łatwo. Na początku chudłam bardzo szybko, teraz już nie ma tak fajnie, pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Mamy bardzo podobne wymiary i brzuch, więc nie przesadzaj z tym komentarzem :D

    Wyłącz weryfikację obrazkową do komentów ;)

    OdpowiedzUsuń