środa, 27 listopada 2013

Dzisiaj będzie post z morałem.

W tym poście chciałabym powiedzieć o kilku ważnych wnioskach, do których ostatnio doszłam. Ostatnio mam dość ciężki okres, który skłonił mnie do przemyśleń i zastanowienia się nad sobą. Absolutnie nie chcę się żalić, tylko podzielić się z Wami niektórymi wnioskami, które wg mnie są dość istotne.
Mianowicie, ten kto czyta bloga wie, że zaczęłyśmy z Fitblogerką akcję blogową, w czasie której walczymy o lepszą sylwetkę. U mnie ta walka trwa już dość długo, bo praktycznie 3 lata. Zdałam sobie sprawę, że w ciągu tych 3 lat, nie miałam żadnej dłuższej przerwy regeneracyjnej i ciągle miałam tak zwany kij w tyłku.  Owszem, pozwalałam sobie na małe grzeszki, ale tak naprawdę to ciągle patrzyłam na to przez pryzmat karania się za złe rzeczy, a nie nagradzania za dobre. Byłam dla siebie zbyt surowa i ciagle myślałam o sobie tylko negatywnie na dłuższą metę. Takie myślenie nie wyszło mi na dobre, bo teraz, gdy nie jestem już gruba, widmo grubaski nadal się za mną ciągnie i jestem tym już zwyczajnie zmęczona. Poza tym ciągłe wymaganie od siebie rzeczy czasem niemożliwych i porównywanie się z innymi - staram się tego nie robić, ale bywa różnie - sprawiło, że zarzynałam się fizycznie i psychicznie też. 

Biorąc pod uwagę ostatnie przykre dolegliwości, które mnie spotykają, prawdopodobnie jestem przetrenowana, co mnie zresztą wcale nie dziwi. Budzę się w środku nocy zlana potem i z tętnem jak po sprincie, nie wysypiam się. Poza tym wszystko mnie boli, a regeneracja po treningu to dla mnie w tej chwili pojęcie abstrakcyjne. To tylko kilka rzeczy, z którymi ostatnio mam do czynienia. Najpierw występowały pojedyńczo, teraz wszystko zeszło się do kupy. Oczywiście najpierw wydawało mi się, że to przesilenie i pora roku jest temu winna, zwłaszcza, że zaczęłam również odczuwać niechęć do treningów, ale poczytałam tu i ówdzie, pogadałam z ludźmi i powinnam się tym przejąć. Muszę wyluzować i to mocno. Wiem, że moment nie jest najlepszy, bo akcja i w ogóle. Pewnie teraz ktoś pomyśli, że robię sobie wymówkę, bo nie chce mi się ćwiczyć i kontynuować mojego udziału. Ja nadal chcę osiągnąć moją wymarzoną sylwetkę, jednak nie kosztem zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, bo ta sylwetka ma być dodatkiem do mojego życia, nigdy odwrotnie. A ostatnio, pewnie dlatego, że mam zbyt wiele wolnego czasu i jak się czemuś poświęcam, to na maksa - treningi i dieta zawładnęły moim życiem. 
Teraz planuję przerzucić się na trening dla emerytów, czyli siłownia maksymalnie 2 razy w tygodniu, dużo spacerków i basen. I przede wszystkim, muszę sobie uzmysłowić, że to, co wypracowałam przez te 3 lata, nie zostanie nagle zaprzepaszczone, jeśli zrobię sobie przerwę w ciężkich treningach.  


To co piszę nie jest moim żaleniem się i prośbą o prawienie komplementów. Piszę to, bo moim zdaniem rzeczy napisane są bardziej namacalne i bardziej zobowiązujące, niż te, o których tylko sobie pomyślę.



Dlatego jako wyzwanie stawiam sobie dobre myślenie o sobie, wiarę w siebie, nagradzanie się za dobre rzeczy i szanowanie własnego ciała i duszy, bo nie chcę być zgorzkniałym i nieszczęśliwym człowiekiem.

Ktoś się przyłącza? :)


Pozdro!

16 komentarzy:

  1. Piękna myśl idzie za tym wpisem, na Twoim miejscu wrzuciłabym sobie jakiś tydzień ze spacerami i rozciąganiem, coś wyciszającego, a na siłownię zdążysz wrócić. Częścią drogi do sylwetki jest regeneracja, a więc częścią tej akcji też powinna być. Jeśli czujesz, że potrzeba Ci tego, to nie ma sensu się stresować, że się nie wyrobisz.

    Taka samoakceptacja bije z Twoich słów, lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. A moim największym problemem było właśnie to, że obierałam jakis termin i miałam spinke, że sie nie wyrobie....

      Usuń
  2. Jak bym po części czytała o sobie. I nawet miałam o tym napisać,ale jakoś nie wiedziałam jak to będzie odebrane.

    Myślę,czytam,dopytuje i to chyba sprawa psychiki tak działa. Szukam teraz sposobu żeby to wszystko jakoś ogarnąć.

    Jeśli masz ochotę odezwij się na meila,we dwie raźniej i lepiej też jeśli druga strona wie dokładnie czego dotyczy problem. Takie wsparcie może pomóc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, mogę zapytać o coś - oferujesz pomoc jej czy sobie? Bo nie kumam. :D

      Usuń
    2. Jeśli dwie osoby przeżywają podobną rzecz,mają podobny problem to taka rozmowa i wspólne dopingowanie jest pomocne dla obu stron,prawda?

      Usuń
    3. Jak dla mnie na razie samo napisanie tego posta było pomocne, ale dzięki za dobre chęci ;)

      Usuń
    4. Czasem takie wyrzucenie z siebie tego wszystkiego pomaga więc cieszę się że Tobie właśnie to pomogło:)

      Oczywiście jeżeli chciałabyś porozmawiać na ten temat wiesz gdzie napisać.

      Trzymam kciuki za Ciebie i wiem że dasz radę,widzę to po Twoich wpisach, jesteś silną babką. Takie nastroje są przejściowe. Wiem coś o tym bo też nieraz mam takie załamania,ale jesteśmy tylko ludźmi i chyba każdego dopada taki stan bylejakości. Ale pamiętaj że to jest chwilowe:) Czasem trzeba upaść żeby się podnieść i zobaczyć coś z lepszej perspektywy:)

      Usuń
  3. Dobrze, że zdałaś sobie sprawę jak ważne jest słuchanie swojego ciała. Kiedyś katowałam się ćwiczeniami i z roku na rok powinnam mieć piękniejsze ciało- ale niestety ciągle mi się nie podobało- raz chwile zwątpienia, raz dzikość w oczach i szaleństwo treningowe.
    Efekty dopiero zaczęły być widoczne jak zaczęłam słuchać swojego ciała i przeszłam na zdrowie odżywianie w 100% - bez grzeszków (które akurat mi do szczęście nie są potrzebne). Ćwiczę czasem 2 razy w tygodniu- dużo spaceruję, czasem ćwiczę 6 razy w tygodniu- zależy tylko od mojego ciała. Jeśli mi mówi, że nie da rady to robię pilates/callanetics/rozciaganie...coś spokojnego.
    No i co najwazniejsze trzeba się kochać, bycie krytycznym jest czasem dobre, ale tylko czasem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że się zorientowałaś, że coś jest nie tak i postanowiłaś coś z tym zrobić. przerwy w treningach są ważne. ja mam teraz z nauką tak jak Ty z treningami, ale tego niestety nie mogę odpuścić jeżeli nie chcę zawalić semestru. aczkolwiek staram się jakoś wszystko do kupy pogodzić- bloga, treningi i szkołę i mam nadzieję, że się nie wykończę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że ja o tych przerwach i tym, że są bardzo ważne wiem nie od dzisiaj, tylko w odniesieniu do siebie jakoś nie wzięłam tego pod uwagę. Aż mi sie nie chce wierzyć, jaka byłam lekkomyślna. Ale człowiek sie uczy całe zycie i dla mnie to jest duża nauczka.

      Usuń
  5. własnie zdałąm sobei sprawe ,że mam podobnie jak Ty ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo za mądrą decyzję :) Bo to naprawdę bardzo BARDZO ważne co piszesz. I nie widzę tu żadnych wymówek, tylko zdrowe i bardzo słuszne podejście do sprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. napisałam kiedyś komentarz u fitblogerki, że wasza akcja jest nieco wymuszona, czy się za bardzo nie karzecie, traktujecie to jak jakiś rygor, zamiast po prostu słuchać siebie, cieszyć się z treningów a zdrowe odżywianie traktować jako styl życia. wsiadłyście wtedy na mnie obydwie, z tego co pamiętam :P wasze życie-wasza sprawa, a tu nie minęły 3 tygodnie, i co piszesz? niestety, to co opisujesz to już nie jest fit życie, tylko zaburzenia, to że nie możesz spać, wszystko cię boli, nic ci się nie chce - oby to było TYLKO przetrenowanie. nie rozumiem po co tak się spinać, dla mnie ćwiczenie to hobby, a efekty przyjdą prędzej czy później - gdzie ci się spieszy? ;) powodzenia więc, chyba naprawdę musisz zwolnić, bo jeśli nie zamęczysz się fizycznie, to psychicznie na pewno..
    anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się wypowiem, że ona właśnie chyba słucha swojego ciała. MIMO AKCJI i tego, że mogłabym powiedzieć, że ma dalej trenować, bo akcja blablabla zaprzestaje treningów. To jest życie a nie zawodowy sport. U mnie też raz wpadnie mniej grzechów jak ostatnio, ale w tym tygodniu jest lawina. Chodzi o pokazywanie problemów jakimi są naprawdę a nie napalanie się do akcji a potem odpuszczanie. U mnie przed, w czasie i po akcji praktycznie nic się nie zmienia. Paleo weszło już dawno ze względów zdrowotnych (o których chyba piszę posta, bo mam o to coraz więcej pytań) a doszło tylko pisanie podsumowań z tygodnia. Nawet się nie zmierzyłam.

      Uważam, że masz rację, ale uważam też, że my mamy rację. Życie nie jest idealne i trzeba sobie radzić z jego przeszkodami. :)

      Usuń
    2. Anna, mnie do akcji nikt na chama nie przymuszał. Przetrenowanie nie jest jej skutkiem, pracowałam na to 3 lata, lekceważąc sobie niektore wazne sprawy związane z trenowaniem, za dużo od siebie wymagałam i myślałam, że mnie te wszystkie dolegliwości ominą. A ciało ma swoja granicę wytrzymałości. I to właśnie udział w akcji mi pomógł to sobie uświadomić, więc są jkieś dobre strony :) Nie zamierzam rezygnować, tylko bardzo wyluzować, tak jak napisałam, zacząc suplementację i zobaczymy co bedzie dalej.

      Usuń